Rz: Projekt zmian w ustawach o podatkach dochodowych ma wdrażać środki zapobiegające unikaniu opodatkowania i agresywnym optymalizacjom. Czy treść projektu odpowiada takiemu założeniu?
Paweł Mazurkiewicz, doradca podatkowy, partner w kancelarii MDDP: W niektórych fragmentach pewnie tak jest. Ale pierwszy raz poważne ograniczenia dotykają tych, którzy prowadzą zwykły biznes. To nie są już restrykcje dla oszustów wyłudzających VAT czy klauzula unikania opodatkowania dla tych, którzy – w ocenie resortu finansów – bezprawnie zaniżają deklarowane dochody. Tym razem pojawiają się limity podatkowe, np. w korzystaniu z zewnętrznych usług doradczych czy reklamowych od firm niepowiązanych albo w poziomie zaliczania w koszty odsetek od pożyczek. Jest też podatek od nieruchomości biznesowych w wysokości ok. 0,5 proc. ich wartości rocznie. Pytam więc: czy każdy outsourcing usług niematerialnych jest nadużyciem? Czy pożyczanie pieniędzy na działalność gospodarczą należy utrudniać limitem kosztowym? Albo: czy każdy biznes, w którym używa się nieruchomości, jest oszukańczy? Chodzi przecież o galerie handlowe generujące znaczne dochody (dla których nowy podatek nie będzie żadnym problemem), ale też budynki biurowe w małych miastach, których właściciele ledwie wychodzą na swoje. A nowy podatek mieliby zapłacić wszyscy.
Kupując fikcyjne usługi, np. doradztwa w zarządzaniu, można sztucznie wykreować koszty i zredukować podatek. Pożyczki od powiązanych zagranicznych firm mogą służyć tak zwanej cienkiej kapitalizacji, która też temu służy.
Nie można jednak zwalczać unikania opodatkowania na oślep. Czytając projekt wraz z uzasadnieniem, można dojść do wniosku, że projektodawcy uznali np. pożyczanie z zagranicy za coś złego. To osobliwy pogląd w państwie na dorobku, które poziom własnych depozytów w relacji do kredytów ma wielokrotnie niższy niż rozwinięte kraje Europy Zachodniej. Wprawdzie ograniczanie cienkiej kapitalizacji jest treścią dyrektywy unijnej, którą musimy wdrożyć, ale ograniczenia te zostały nałożone w sposób maksymalnie restrykcyjny. Z kolei ograniczanie kosztów outsourcingu może dla niektórych przedsiębiorstw oznaczać bardzo poważne podniesienie podstawy opodatkowania. Na przykład spółkom z sektora IT, korzystającym z podwykonawców może „odpaść" nawet 40 proc. lub więcej kosztów. Może się okazać, że nominalnie 19-proc. podatek dochodowy zbliży się realnie nawet do 100 proc. To już przekroczenie Rubikonu. W ten sposób, bez zwiększania stawki podatku, po cichu tak się podwyższy bazę opodatkowania, by podatek dochodowy znacznie podnieść. Fiskus w ten sposób zmierzałby do walki nie z oszustami (co oczywiście trzeba wspierać), ale z uczciwymi przedsiębiorcami.
Nie pierwszy raz fiskus przykręca śrubę podatnikom.