Kiedy obiad w zakładzie pracy z podatkiem

Pracownik, któremu firma finansuje spotkanie na mieście z kontrahentem, nie uzyskuje przychodu. Podatek musi zapłacić ten, kto dostaje obiad w zakładzie.

Aktualizacja: 03.07.2018 19:32 Publikacja: 03.07.2018 18:49

Kiedy obiad w zakładzie pracy z podatkiem

Foto: Adobe Stock

Pracodawcy dbający o żołądki załogi mają twardy orzech do zgryzienia. Fiskus czasami chce podatku od fundowanych posiłków, np. w czasie pracy na nocnej zmianie. Czasami zaś potwierdza, że obiad w trakcie wykonywania służbowych obowiązków, np. spotkania z klientem, nie jest dla zatrudnionego żadną korzyścią.

Spójrzmy na dwie wydane pod koniec czerwca interpretacje. O pierwszą wystąpiła spółka z o.o., która zatrudnia pracowników w systemie zmianowym. Daje im karty na jedzenie z automatu (np. pierogi albo krokiety). Są doładowywane co miesiąc do 190 zł.

Pierogi na nocce

Spółka twierdzi, że pracownicy nie uzyskują z tego tytułu przychodu. Powołała się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego (sygn. K 7/13) dotyczący nieodpłatnych świadczeń. Określono w nim, jakie kryteria muszą być spełnione, aby zakwalifikować przekazywane pracownikowi świadczenie jako jego przychód. Powinien z niego korzystać dobrowolnie, bez żadnego przymusu. Musi przynieść mu korzyść w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku, który musiałby ponieść. Korzyść ta powinna być wymierna i przypisana indywidualnie. Świadczenie musi służyć pracownikowi, a nie pracodawcy.

Zdaniem spółki ten ostatni warunek nie jest spełniony, ponieważ zapewnienie posiłków dla pracowników jest w interesie pracodawcy. I to z paru powodów. Po pierwsze, prawidłowe odżywianie wpływa na ogólne samopoczucie i wydajność zatrudnionych osób. Po drugie, pracownicy nie tracą czasu na szukanie jedzenia na mieście. Po trzecie, mają poczucie, że pracodawca zapewnia im wysokie standardy zatrudnienia, co wzmacnia ich lojalność. Po czwarte, spożywanie posiłków w zakładzie służy integracji i budowaniu dobrej atmosfery. Po piąte, są to zwyczajowo przyjęte dania, nie można więc uznać, że otrzymują coś specjalnego.

Spółka zaznaczyła też, że skoro oczekuje od zatrudnionych pracy w trybie zmianowym, także w porze nocnej, to musi zapewnić prawidłową jej organizację, w tym zagwarantować możliwość skorzystania z ciepłych posiłków.

Fiskusa nie przekonały te argumenty. Podkreślił, że zatrudniony musi jeść niezależnie od tego, czy jest w pracy, czy w domu. Zapewnienie mu posiłku stanowi korzyść, ponieważ nie musi ponosić wydatków na wyżywienie, które tak czy inaczej by poniósł.

Reasumując, spółka musi naliczyć pracownikom przychód i potrącić zaliczkę na PIT (interpretacja nr 0113-KDIPT2-3.4011.323.2018.1.ID).

Z kontrahentem, czyli służbowo

Odmienna konkluzja była w wydanej dzień wcześniej interpretacji w sprawie spółki finansującej posiłki w czasie spotkań z kontrahentami. Fiskus zgodził się, że pracownik nie uzyskuje korzyści majątkowej, wykonuje bowiem swoje służbowe obowiązki. Spotkanie z kontrahentem ma wpływ na ewentualne korzyści finansowe dla firmy wynikające z możliwości nawiązania bądź rozwijania kontaktów handlowych. Pracownik nie idzie więc do restauracji jako osoba prywatna, ale jako reprezentant pracodawcy.

Skarbówka przyznała też, że posiłek spożyty na spotkaniu z kontrahentem jest swego rodzaju narzędziem służącym prawidłowemu wykonywaniu służbowych zadań. Jego wartość nie stanowi przychodu dla pracownika (interpretacja nr 0112-KDIL3-1.4011.220. 2018.2.AMN).

Szwedzki stół i zwolnienia

Z interpretacji fiskusa wynika też, że pracodawca nie musi naliczać pracownikom przychodu, jeśli jedzenie jest serwowane w formie szwedzkiego bufetu. Nie wiadomo bowiem, kto i ile skonsumował. A przychód powstaje jedynie wtedy, gdy uzyskana korzyść jest wymierna i przypisana indywidualnie.

Czasami można też skorzystać ze zwolnienia z PIT, np. gdy posiłki przysługują pracownikom na podstawie przepisów o bezpieczeństwie i higienie pracy. ©?

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

Przemysław Bogusz - doradca podatkowy w kancelarii TuboTax

Co do zasady pracodawca fundujący pracownikowi obiad powinien naliczyć mu przychód i potrącić PIT. Interpretacje skarbówki pokazują jednak, że dużo zależy od okoliczności, w jakich posiłki są serwowane. W jednej z nich fiskus uznał, że pracownicy korzystający z obiadów z automatu uzyskują przychód. Jestem przekonany, że konkluzja byłaby inna, gdyby jedzenie było podane w formie ogólnodostępnego bufetu. Albo gdyby z automatu mógł korzystać nie tylko posiadacz specjalnej, doładowywanej co miesiąc karty, ale każdy chętny. Nie da się bowiem wtedy przypisać wartości świadczenia do danej osoby. Reasumując, sposób dystrybucji posiłków może przesądzać o podatkowych obowiązkach.

Pracodawcy dbający o żołądki załogi mają twardy orzech do zgryzienia. Fiskus czasami chce podatku od fundowanych posiłków, np. w czasie pracy na nocnej zmianie. Czasami zaś potwierdza, że obiad w trakcie wykonywania służbowych obowiązków, np. spotkania z klientem, nie jest dla zatrudnionego żadną korzyścią.

Spójrzmy na dwie wydane pod koniec czerwca interpretacje. O pierwszą wystąpiła spółka z o.o., która zatrudnia pracowników w systemie zmianowym. Daje im karty na jedzenie z automatu (np. pierogi albo krokiety). Są doładowywane co miesiąc do 190 zł.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara