Pójście kontrahentowi na rękę nie zawsze popłaca. Takie wnioski można wyciągnąć z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi.
Spór z fiskusem zaczął się od wniosku o interpretację spółki z o.o. Rozpatruje ona często reklamacje klientów w sprawie wadliwych produktów. Także gdy nie była ich bezpośrednim sprzedawcą.
Zdarza się, że nie ma podstaw do uwzględnienia reklamacji, np. wyniki badań laboratoryjnych wykluczają wady towarów. Czasami też badania nie dają jednoznacznych wyników. Spółka załatwia takie sprawy polubownie, wypłacając klientom rekompensaty.
Czy można je zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów? Spółka twierdzi, że tak, ponieważ takie postępowanie z klientami leży w jej gospodarczym interesie.
Zakaz dla reprezentacji
Fiskus miał jednak inne zdanie, uznając działania firmy za wyłączoną z podatkowych kosztów reprezentację. Argumentował, że zmierzają one do budowania pozytywnego wizerunku spółki. Klient ma pewność, że nabywając jej wyroby, będzie mógł je skutecznie zareklamować, nawet gdy zastrzeżenia do ich jakości będą nieuzasadnione. Skarbówka podkreśliła, że nie są to działania reklamacyjne, gdyż nie dochodzi do ujawnienia wadliwości danego towaru.