Mamy dwie wiadomości dla miłośników wirtualnej waluty. Dobrą: sąd stanął po ich stronie i uznał, że przy zamianie jednej kryptowaluty na inną nie powstaje przychód. Złą: fiskus na razie nie zmienia niekorzystnych interpretacji.
– Chodzi o rozliczenie milionów transakcji przeprowadzanych na rynku kryptowalut. Skarbówka chce, aby przychód wykazywać przy każdej zamianie wirtualnej waluty na inną, np. bitcoinów na litecoiny czy ethery. Jeśli po odjęciu kosztów wyjdzie nam dochód, od każdej takiej transakcji trzeba zapłacić podatek – tłumaczy Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy, właściciel kancelarii PBC. – Problem w tym, że w wielu operacjach nie da się określić wartości zamienianych kryptowalut.
Nie da się wyliczyć
– Takich transakcji inwestor może wykonać kilka na minutę, a jeśli korzysta ze specjalnego programu komputerowego, może być ich kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt. Poza tym na rynku wirtualnych walut dynamicznie zmienia się ich kurs. Wyliczenie wysokości przychodu z każdej operacji zamiany (które są na dodatek często rozbijane na części) jest niesamowicie trudne, a w wielu sytuacjach wręcz niemożliwe – potwierdza Jacek Walewski, sekretarz Polskiego Stowarzyszenia Bitcoin.
Argument o trudnościach z wyliczeniem przychodu przekonał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie. Rozpatrywał on sprawę przedsiębiorcy handlującego różnymi rodzajami wirtualnej waluty. Zapytał fiskusa o zasady rozliczania ich zamiany. Twierdził, że transakcje są neutralne podatkowo, nie ma bowiem technicznych możliwości ustalenia wartości zamienianych kryptowalut.
Przedsiębiorca podkreślił, że specyfika wirtualnych giełd polega na permanentnej zmianie kursu kryptowalut. Rzeczywistą ich wartość można wycenić dopiero w momencie wymiany na walutę tradycyjną bądź dokonania zapłaty za towar lub usługę.