Wystarczy sam wybór stawki liniowej 19 proc., by przedsiębiorca stracił prawo do preferencyjnego rozliczenia z małżonkiem lub samotnie wychowywanym dzieckiem. Coś za coś, bo w zamian płaci niższy podatek. Zaskoczeniem jest jednak sytuacja, gdy ktoś zawiesi prowadzenie działalności gospodarczej i ma inne dochody, np. z pracy, które chce rozliczyć na preferencyjnych zasadach. Fiskus się na to nie zgadza. Wyjaśnia, że skoro do podatnika mają zastosowanie przepisy o podatku liniowym, to nie ma on prawa do żadnych ulg. Co to znaczy, że przepisy „mają zastosowanie"? Nie trzeba wcale prowadzić działalności opodatkowanej liniowo. Można nawet nic przez cały rok nie zarobić. Wystarczy, że wcześniej prowadziliśmy taką działalność i jej nie wyrejestrowaliśmy, ale ją zawiesiliśmy. Przepis jest nieprecyzyjny, co potwierdza niejednolite orzecznictwo. Przypomnijmy jednak, w jakim celu wprowadzono możliwość zawieszenia działalności. Miało to być ułatwienie dla tych, którym np. gorzej się wiedzie lub osiągają zyski sezonowo. Dlaczego pomoc nie może być po prostu pomocą, bez żadnego ukrytego haczyka ani podatkowych pułapek? Może warto też, by urząd skarbowy lepiej informował początkujących przedsiębiorców, jakie są plusy i minusy wybranej przez nich formy opodatkowania.

W Monitorze Wolnej Przedsiębiorczości oceniamy gospodarcze działania rządu i pokazujemy bariery utrudniające funkcjonowanie firm. Dla czytelników, którzy na adres monitor@rp.pl napiszą, co ogranicza prowadzenie ich biznesu, mamy dwutygodniowy bezpłatny dostęp do e-wydania „Rzeczpospolitej".