Możliwość odliczenia podwyższonych kosztów autorskich to rozwiązanie korzystne nie tylko dla pracowników, ale również dla pracodawców. Firmy dostrzegły, że mogą dzięki temu podnieść realne wynagrodzenie w wielu zawodach. Chętnie stosowali je pracodawcy zatrudniający m.in. informatyków piszących oprogramowania komputerowe, inżynierów projektujących instalację czy pracowników marketingu.

Sytuacja zmieniła się z początkiem 2018 r., kiedy możliwość odliczenia kosztów autorskich została znacznie ograniczona. Wprowadzająca te zmiany nowelizacja ustawy o PIT budziła jednak tak wiele emocji, że Ministerstwo Finansów zdecydowało się na kolejną zmianę i opublikowało na początku lutego br. kolejny projekt. Zakłada on modyfikację ustawowego katalogu rodzajów działalności twórczej, do których można stosować 50-proc. koszty. To krok w dobrym kierunku. Projekt przewiduje np., że z preferencji będą mogli skorzystać nie tylko twórcy literatury pięknej, ale również literatury użytkowej. Eksperci wskazują jednak, że również ta zmiana nie wprowadza jednoznacznej interpretacji. Niespodzianką jest, że na nowej liście nie ma twórców tekstów reklamowych, czyli copywriterów. Nie wiadomo też, jak traktować niektóre zawody z branży IT, jak np. graficy komputerowi czy twórcy stron internetowych.

Jest jeszcze czas, by doprecyzować te kwestie. W przeciwnym razie administrację skarbową czeka zalew wniosków o wydanie interpretacji indywidualnych, w których firmy i pracownicy będą pytali o możliwość korzystania z preferencji. Lepiej, by wynikało to wprost z przepisów.

W Monitorze Wolnej Przedsiębiorczości oceniamy gospodarcze działania rządu i pokazujemy bariery utrudniające funkcjonowanie firm. Dla czytelników, którzy na adres monitor@rp.pl napiszą, co ogranicza prowadzenie ich biznesu, mamy dwutygodniowy bezpłatny dostęp do e-wydania „Rzeczpospolitej".