W Polsce, by zostać przedsiębiorcą w świetle przepisów o podatku dochodowym, nie trzeba wiele. Potwierdzają to sądowe wokandy, na które trafia coraz więcej spraw podatników, których fiskus uznał za przedsiębiorców. Dotyczy to zwłaszcza handlujących w sieci, wynajmujących mieszkania czy sprzedających działki. Strona internetowa, ogłoszenie na portalu sprzedażowym, podział jednej dużej działki na kilka mniejszych – to wystarczy, by z zarządzającego majątkiem prywatnym zrobić przedsiębiorcę. Wszystko przez płynną definicję działalności gospodarczej i profiskalne podejście urzędników.

Fiskus i sądy administracyjne uznają, że działalność gospodarcza to kategoria obiektywna, niezależna od przekonania podatnika. Problemem jest jednak brak jasnych granic chroniących zwykłych podatników. Państwo nie powinno karać obywatela za życiową zaradność i za to, że wie, iż łatwiej sprzedać trzy małe działki niż jedną dużą czy znaleźć kupca na ziemię odrolnioną z dostępem do drogi. Trudno się oczywiście nie zgodzić, że brak oficjalnej rejestracji firmy nie może stanowić alibi np. dla hurtowego handlu w internecie, który staje się stałym źródłem zarobkowania. Tyle że przez brak jasnych zasad rykoszetem od państwa może dostać każdy.

W Monitorze Wolnej Przedsiębiorczości oceniamy gospodarcze działania rządu i pokazujemy bariery utrudniające funkcjonowanie firm. Dla czytelników, którzy na adres monitor@rp.pl napiszą, co ogranicza prowadzenie ich biznesu, mamy dwutygodniowy bezpłatny dostęp do e-wydania „Rzeczpospolitej".

>Więcej rp.pl/monitor