Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną spółki, która chciała rozliczyć w koszty podatkowe straty poniesione w związku ze zmianą kursów walut.
Spór w sprawie zaczął się po tym, jak fiskus określił spółce wysokość zobowiązania w CIT za 2010 r. Zarzucił, że firma zawyżyła koszty, bo zaliczyła do nich wydatki związane z realizacją kontraktu opcyjnego na walutach. Urzędnicy zauważyli, że głównym przedmiotem działalności spółki w 2010 r. była produkcja i sprzedaż wyłącznie na rynek krajowy. Zajmowała się ona uprawą zbóż oraz handlem surowcami i produkcją gorzelniczą. Tymczasem strategie opcyjne są produktem bankowym, który z założenia przeznaczony jest do zabezpieczania przychodów wyrażonych w walutach obcych.
Skoro więc spółka nie miała takich przychodów, bo nie prowadziła eksportu, a import produktów z płatnością w euro wynosił niecałe 5 proc., to nie można uznać, że strata z tytułu przeprowadzenia transakcji opcyjnych może być traktowana jako związana z działalnością gospodarczą.
Podatniczka nie zgadzała się z taką oceną jej postępowania. W skardze na decyzję fiskusa podkreślała m.in., że poprzednie kontrakty przynosiły jej zysk, który rozliczała podatkowo. Wtedy nie kwestionowano, że odprowadza daninę, a wydatki od nich rozlicza w koszty. Ostatecznie nic to jednak nie dało. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy podzielił stanowisko fiskusa, że kontrakt walutowy został zawarty w celach spekulacyjnych. Skarżąca świadomie podjęła zwiększone ryzyko w celu osiągnięcia znacznego zysku.
Odwołując się do orzecznictwa, WSA zauważył, że nieprzewidywalność kursu waluty to zjawisko niezmienne, a załamanie na rynku walut zawsze jest realne. Dlatego podatnik, chcąc być racjonalnym, musi brać to pod uwagę.