Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną byłego prezesa spółki, który spierał się z fiskusem o opodatkowanie kwot za odwołanie ze stanowiska.
W sprawie chodziło o ponad 50 tys. zł zaliczki na PIT potrąconej od pieniędzy zasądzonych przez sąd cywilny. Z ustaleń fiskusa wynikało, że podatnik procesował się ze spółką, w której zarządzie wcześniej zasiadał. Proces wygrał i sąd okręgowy przyznał mu od spółki ponad 300 tys. zł za odwołanie z fotela prezesa.
Spółka wypłaciła mu zasądzoną kwotę, ale pomniejszoną o zaliczkę na PIT. Tymczasem były prezes uważał, że otrzymane świadczenie nie podlegało opodatkowaniu.
Fiskus pieniędzy oddać nie chciał. Początkowo uznał, że świadczenie, które otrzymał podatnik, w sposób nierozerwalny było związane z umową o pracę. Jego wypłata miała swoje źródło w uprzednio łączącym go z pracodawcą stosunku pracy. Dlatego w ocenie urzędników należało ją uznać za przychód ze stosunku pracy, bez prawa do zwolnienia z PIT.
Podstaw do oddania pieniędzy nie dopatrzył się też organ odwoławczy. Ten jednak zmienił kwalifikację podatkową spornego świadczenia. W jego ocenie nie był to przychód z pracy, ale z działalności wykonywanej osobiście (art. 13 pkt 7 w zw. z art. 10 ust. 1 pkt 2 ustawy o PIT).