Tomasz Terlikowski: Czego nas uczy Asia Biba

Asia Bibi dziewiąte święta Bożego Narodzenia spędziła w celi śmierci. Jej mąż i piątka dzieci byli w domu, ale tuż przed świętami pozwolono jej spotkać się z najbliższymi. I choć wielu z nas może się to wydawać nieprawdopodobne, to właśnie oni zapewniają, że kobieta była spokojna, zachowała wiarę i pogodę ducha.

Aktualizacja: 30.12.2017 08:07 Publikacja: 29.12.2017 14:00

Tomasz Terlikowski: Czego nas uczy Asia Biba

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

To ona pocieszała swoje córki, ona umacniała ich wiarę, ona wreszcie przekonywała je, że jej i ich historia została wyznaczona przez Opatrzność i jest najlepszą z możliwych.

Ta historia zaczęła się w 2009 roku. To wtedy w jej rodzinnej wiosce Ittanwali w Pakistanie, w której na 1500 rodzin tylko trzy były chrześcijańskie, Asia pracowała w polu. Chciało jej się pić, więc skorzystała z wody z pobliskich studni. To jednak jej muzułmańskie sąsiadki uznały za zanieczyszczenie wody i zażądały, by kobieta zmieniła religię i została muzułmanką. Asia odmówiła i wypowiedziała zdania, które stało się podstawą skazania ją na śmierć. „Wyznaję moją religię i wierzę w Jezusa Chrystusa, który umarł na krzyżu, aby zbawić ludzkość. A cóż uczynił twój prorok Mahomet, aby zbawić ludzkość?" – podkreśliła.

W zdaniu tym nie było nic, czego nie powinien wyznawać każdy chrześcijanin. To jedna z podstawowych prawd wiary. Ale nie dla jej sąsiadek, które natychmiast chciały ją zamordować. Asi udało się uciec z miejsca zdarzenia, ale kilka dni później została aresztowana, a rok później skazana na śmierć. Powód? Rzekome bluźnierstwo. „Ktokolwiek słowem, ustnie lub pisemnie, bądź przez działanie lub jakiekolwiek aluzje czy insynuacje, bezpośrednio bądź nie, sprofanuje święte imię Proroka Mahometa, będzie skazany na karę śmierci lub dożywotnie więzienie" – głosi artykuł 295c Pakistańskiego Kodeksu Karnego. Kłopot polega tylko na tym, że nie jest jasne, i to dla nikogo, czy słowa Bibi to rzeczywiście obraza proroka. Muzułmanie nie twierdzą przecież, że ich prorok zbawił świat. Opinia Asi Bibi jest więc, nawet z ich punktu widzenia, prawdziwa (jeśli pominąć wiarę w śmierć Jezusa na Krzyżu, w co wyznawcy islamu nie wierzą, uznając, że Jezus uciekł, a śmierć poniósł za niego kto inny).

Od momentu wydania wyroku (później potwierdzały go kolejne instancje, aż wreszcie Sąd Najwyższy przekazał ją do ponownego rozpatrzenia) kobieta przebywa w dramatycznych warunkach. Jej cela nie ma okien, zlewu, WC ani nawet jakiejkolwiek wentylacji, a jej szerokość wynosi tyle, ile wyciągnięte ramiona Asi Bibi.

Od wielu lat o uwolnienie Asi walczy wiele ludzi. Pisane są petycje, apelował o wolność dla niej nawet papież Benedykt XVI, a Franciszek spotkał się z jej rodziną. Nic się jednak nie zmienia. Kobieta nadal przebywa w więzieniu. Jeśli je opuści (co wcale nie jest bardzo prawdopodobne), to i tak będzie się musiała ukrywać, bo mieszkańcy jej wioski chcą ją zamordować bez żadnego wyroku.

I właśnie ta kobieta powinna być dla nas, chrześcijan, wzorem. Prosta pakistańska chrześcijanka pokazuje, czym jest wiara, czym jest zaufanie Jezusowi Chrystusowi. Gdy trzeba, choć jest świadoma zagrożenia, składa wyznanie wiary, gdy cierpi, wznosi oczy ku niebu i pociesza swoje dzieci i swojego męża. Niesamowity przykład prawdziwej wiary, prawdziwego zaufania. Od niej trzeba nam, sytym chrześcijanom z centralnej Europy, uczyć się tego, czym jest wiara, czym jest zaufanie, czym jest spotkanie z żywym Bogiem. Ale jest ona także dla nas wielkim zobowiązaniem, by pamiętać, także w ten świąteczny czas, o prześladowanych chrześcijanach, by działać na rzecz jej uwolnienia i by modlić się za nią i jej bliskich. Niewiele więcej możemy zrobić, ale niech świat, niech Kościół choć pamięta o tych, którzy cierpią dla Chrystusa.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

To ona pocieszała swoje córki, ona umacniała ich wiarę, ona wreszcie przekonywała je, że jej i ich historia została wyznaczona przez Opatrzność i jest najlepszą z możliwych.

Ta historia zaczęła się w 2009 roku. To wtedy w jej rodzinnej wiosce Ittanwali w Pakistanie, w której na 1500 rodzin tylko trzy były chrześcijańskie, Asia pracowała w polu. Chciało jej się pić, więc skorzystała z wody z pobliskich studni. To jednak jej muzułmańskie sąsiadki uznały za zanieczyszczenie wody i zażądały, by kobieta zmieniła religię i została muzułmanką. Asia odmówiła i wypowiedziała zdania, które stało się podstawą skazania ją na śmierć. „Wyznaję moją religię i wierzę w Jezusa Chrystusa, który umarł na krzyżu, aby zbawić ludzkość. A cóż uczynił twój prorok Mahomet, aby zbawić ludzkość?" – podkreśliła.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie