Jan Maciejewski: Prymas Stefan Wyszyński, ojciec narodu

Papież Franciszek podpisał kilka dni temu dekret o heroiczności cnót kardynała Stefana Wyszyńskiego. To bardzo ważny krok na drodze do ogłoszenia Prymasa Tysiąclecia świętym. Tylko jak wielu Polaków czeka na ten moment, ilu z nas rozumie świętość Wyszyńskiego?

Aktualizacja: 24.12.2017 17:00 Publikacja: 23.12.2017 23:01

Jan Maciejewski: Prymas Stefan Wyszyński, ojciec narodu

Foto: Fotorzepa/ Jacek Mirosław

Anachroniczny, chłodny i wyrachowany – takim widzimy go często dzisiaj, tak też patrzyło na niego wielu z jemu współczesnych. Porozumienie, jakie zawarł z komunistami w 1950 roku, w którym w imieniu polskiego Kościoła zobowiązywał się m.in. „zwalczać zbrodniczą działalność band podziemia" i karać duchownych zaangażowanych w jakąkolwiek działalność antypaństwową, było elementem rozgrywki z władzami, którą sam Wyszyński uznał w swoich „Zapiskach więziennych" za przegraną. Redakcja „Tygodnika Powszechnego" odmówiła przedrukowywania kazań Prymasa ze względu na ich „niski poziom teologiczny". Wyszyński odpowiadał wtedy: „Jak się robi, tak się robi, ale się robi. A kto będzie przeszkadzał, ten będzie miał ze mną do czynienia". Między innymi ze względu na swoją apodyktyczność w środowiskach postępowych katolików określano go mianem „intelektualnego partnera Gomułki". Protesty Wyszyńskiego przeciwko aresztowaniu przez władzę peregrynującego po Polsce obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej Stefan Kisielewski skwitował w swoim dzienniku, pytając: „Nie ma facet większych problemów?".

Gdzie tu miejsce na świętość? Wszystko to, co było naprawdę wielkie w dziele Wyszyńskiego, zaczęło się od jego najbardziej dotkliwej porażki, trwającego trzy lata internowania. Osamotniony, otoczony jedynie przez strażników i dwójkę współpracujących z Urzędem Bezpieczeństwa współwięźniów, opuszczony przez odcinający się od niego Episkopat zaczął opracowywać program Wielkiej Nowenny, jednego z najważniejszych wydarzeń w XX-wiecznej historii Polski. Wydarzeń, które miały Polaków przekształcić z masy w naród, nadać ich życiu inny, głębszy wymiar. Stworzyć na nowo wspólnotę, naród, który zniszczyły nazizm i komunizm.

Świętość Wyszyńskiego i sukces Nowenny opierały się na tym, że prymas narzucił Polakom formę, której wcześniej sam się poddał. Dziewięcioletnie rekolekcje całego narodu poprzedziły trzyletnie przygotowania samego Wyszyńskiego. Temu co abstrakcyjne, dogmatom komunizmu, przeciwstawił własne, konkretne i osobiste doświadczenie; idee walki klas zastąpił praktyką walki duchowej. W walce z wadami narodowymi wykorzystywał maryjną pobożność i ludowe formy religijności. Po zakończeniu peregrynacji obrazu Matki Boskiej w 24. z kolei diecezji zanotował w swoim dzienniku: „24:0". Zenon Kliszko, odpowiedzialny w PZPR za politykę wobec Kościoła, ostrzegał swoich towarzyszy w 1958 roku: „Wyszyńskiego opanowała jakaś szaleńcza idea, mianowicie, że tutaj, w Polsce Ludowej, w okresie Millennium, tej Wielkiej Nowenny, rozstrzygną się losy światowego komunizmu".

Ale prymas nie walczył z samym komunizmem, to nie ideologia wyznaczała linie frontu wojny, którą prowadził. Atakował nie partię, ale – jak sam pisał – „brak ambicji, woli wysiłku i zwycięstwa, zeświecczenie życia osobistego, rodzinnego, społecznego, narodowego i publicznego". Komunizm miał być tylko jedną z „ofiar" tej wojny. Zwycięstwem miało być nawrócenie narodu, a nie upadek systemu.

Jeżeli XX-wieczną historię Polski trzeba by było opowiedzieć jedną sceną, byłaby nią chwila, kiedy podczas ingresu w 1978 roku, ceremonii oddania hołdu nowo wybranemu papieżowi przez kardynałów przychodzi kolej na Wyszyńskiego. Jan Paweł II wstaje wówczas i odwzajemnia hołd oddany mu przez Prymasa Tysiąclecia. Obaj pozostaje przez chwilę w uścisku bardziej braterskim niż poddańczym. To moment świadomego przekazania pałeczki przez Wyszyńskiego Wojtyle w sztafecie, jaką jest historia Polski i Kościoła. Tylko kto dzisiaj kontynuuje ten bieg?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Anachroniczny, chłodny i wyrachowany – takim widzimy go często dzisiaj, tak też patrzyło na niego wielu z jemu współczesnych. Porozumienie, jakie zawarł z komunistami w 1950 roku, w którym w imieniu polskiego Kościoła zobowiązywał się m.in. „zwalczać zbrodniczą działalność band podziemia" i karać duchownych zaangażowanych w jakąkolwiek działalność antypaństwową, było elementem rozgrywki z władzami, którą sam Wyszyński uznał w swoich „Zapiskach więziennych" za przegraną. Redakcja „Tygodnika Powszechnego" odmówiła przedrukowywania kazań Prymasa ze względu na ich „niski poziom teologiczny". Wyszyński odpowiadał wtedy: „Jak się robi, tak się robi, ale się robi. A kto będzie przeszkadzał, ten będzie miał ze mną do czynienia". Między innymi ze względu na swoją apodyktyczność w środowiskach postępowych katolików określano go mianem „intelektualnego partnera Gomułki". Protesty Wyszyńskiego przeciwko aresztowaniu przez władzę peregrynującego po Polsce obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej Stefan Kisielewski skwitował w swoim dzienniku, pytając: „Nie ma facet większych problemów?".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie