Bogusław Chrabota: Donald Trump i inne wyzwania dla świata

Daleko mi do kategorycznego wypowiadania się na temat przyszłej roli Donalda Trumpa. Gdyby to, czego możemy się spodziewać po jego prezydenturze, miało w prosty sposób wynikać z komunikatów, jakie wysyłał w trakcie kampanii, musielibyśmy się liczyć z chaosem, w którym pogrążyłby się cały świat. Tyle było w tym sprzecznych treści, nie do końca zracjonalizowanych intencji czy prostych błędów!

Aktualizacja: 27.11.2016 16:12 Publikacja: 25.11.2016 00:00

Fotorzepa/Maciej Zieniewicz

Fotorzepa/Maciej Zieniewicz

Foto: Fotorzepa

Szczęśliwie dla tej prezydentury, jak i dla świata, retoryka wyborcza ustępuje z czasem prawdom systemowym, zasadom konstytucji i prawa stanowionego, procedurom decyzyjnym, czy – co równie ważne – namysłowi kręgów doradczych. I całej reszcie checks and balances, które jak ostrym nożem przycinają zwichrzone myśli (i słowa) z kampanii. Ciągle więc wierzę, że Donald Trump jako prezydent nie tylko zrozumie, na czym polegają naturalne uwarunkowania i ograniczenia systemu, w którym przyjdzie mu funkcjonować, ale na dodatek, że otoczy się współpracownikami, którzy jak choćby Rudi Giuliani, będą go wspierać fachowością i osobistym doświadczeniem.

Tyle o optymizmie, ale niezależnie od tego stanu ducha naprawdę warto się odnieść do kilku fundamentalnych prawd o współczesności, które dały o sobie znać podczas kampanii i przy wyborze miliardera z Manhattanu.

Najpierw on sam. Idealny kandydat świata zaawansowanego postmodernizmu, gdzie sens wypowiedzianych słów trwa tylko przez chwilę, by na kolejnych wiecach, w kolejnych wywiadach znaczyły coś zupełnie innego. To samo z prawdą. To kategoria krocząca. Istotnie wiąże się tylko z ostatnim tweetem. To, iż trzy, cztery tweety wstecz subiektywna prawda oznaczała coś zupełnie przeciwnego, nie ma żadnego znaczenia. To samo z bezkrytycznie powtarzanymi kłamstwami. Póki służą sprawie, są użyteczne. Gdy ich użyteczność mija, zostają po prostu szybko porzucone.

Taki był Trump w kampanii, ale takim nie może być jako prezydent. Inaczej nie tylko narazi się opinii publicznej, ale, co dużo ważniejsze, może ponieść tego konsekwencje prawne. Amerykański system polityczny przewidział na okoliczność mijania się prezydenta z prawdą instytucje impeachmentu. Poprzednicy Trumpa mieli okazję pojąć, że to realna groźba.

Zatem z jednej strony postmodernistyczny kandydat. Człowiek świetnie znający i stosujący media. Sprzężony z Twitterem celebryta. Z drugiej jego wyborcy. I świat technologii, w której są zanurzeni bez reszty. Jak owa technologia może prowadzić na manowce, świetnie tłumaczy w wywiadzie dla Plusa Minusa prof. Andrzej Zybertowicz. Najkrócej: dawno przekroczyliśmy próg ludzkiej kontroli nad technologią. Systemy, z którymi żyjemy, są nie do objęcia. Ich przypadkowa lub przemyślana synergia zaskakuje coraz nowymi zjawiskami, które przerastają naszą wyobraźnię, rozumienie i kategorie moralne.

Powoli stajemy się ofiarami, a nie beneficjentami technologii. A jednak system demokratyczny każe nam podejmować decyzje. Czy dokonujemy ich w pełni świadomie? Należy w to powątpiewać. Ale nawet jeśli przyjmiemy założenie, że są to wybory choć częściowo świadome, to – co pokazał zarówno Brexit, jak wybory amerykańskie – głosującymi w znacznej mierze kierowały emocje. Bo czymże innym jest intuicyjna potrzeba buntu przeciw elitom? Czymże innym frustracja, która każe kwestionować fundamenty systemu? Skąd ta potrzeba buntu?

Analitycy i obserwatorzy wskazują najczęściej na wątek ekonomiczny. Oto rzekomo do wyborców dotarło, że współczesny świat powiększa dywersyfikację majątkową. Coraz bardziej dzielimy się na na zamożnych i biednych. Podział dóbr jest nierówny i stąd frustracja. Nie mam wątpliwości, że to oczywiste uproszczenie, jeśli nie dziedzictwo najbardziej prostackiego pojmowania marksizmu. Rzeczywistość psychologii społecznej jest nieco bardziej skomplikowana i wielowymiarowa. Wytłumaczenia dla tych postaw trzeba więc szukać głębiej.

Andrzej Zybertowicz przywołuje Anthony'ego Giddensa i jego koncepcję bezpieczeństwa ontologicznego. Wedle tej interpretacji wyborca, który z natury odczuwając potrzebę sprawstwa czy kontroli nad rzeczywistością, mając zarazem poczucie jej deficytu w procesach demokratycznych, reaguje protestem. Ten protest to głos na tego, kto zapowiada dekonstrukcję systemu, który ogranicza poczucie sprawstwa i kontroli.

Nie mniej ciekawa wydaje się interpretacja, którą można wywieść z poglądów francuskiego filozofa Jeana Baudrillarda. Twierdził on, że współczesne media tworzą hiperrzeczywistość, która ma coraz mniej wspólnego z faktami. W tej symulacji rzeczywistości buntujemy się, że nie jesteśmy równie piękni, szczęśliwi i bogaci jak bohaterowie telewizyjnych seriali. Oczekujemy od polityków, że w taką sferę nas przeniosą. A jeśli im się to – co oczywiste – nie udaje, reagujemy buntem.

Nie mam pojęcia, która interpretacja tłumaczy wybór Trumpa najlepiej. Czy najbliżej prawdy są kryptomarksiści, Giddens czy Baudrillard? Trudno to dziś rozstrzygnąć. Jedno jest pewne. Demokracja, którą znamy, błyskawicznie ewoluuje w kierunku, którego punkt docelowy jest dla nas jedną, wielką niewiadomą. I dlatego próba poznania tego kierunku oraz pojęcie mechanizmów, które właśnie się rodzą (lub zrodziły) jest tak ważnym intelektualnie zadaniem.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Szczęśliwie dla tej prezydentury, jak i dla świata, retoryka wyborcza ustępuje z czasem prawdom systemowym, zasadom konstytucji i prawa stanowionego, procedurom decyzyjnym, czy – co równie ważne – namysłowi kręgów doradczych. I całej reszcie checks and balances, które jak ostrym nożem przycinają zwichrzone myśli (i słowa) z kampanii. Ciągle więc wierzę, że Donald Trump jako prezydent nie tylko zrozumie, na czym polegają naturalne uwarunkowania i ograniczenia systemu, w którym przyjdzie mu funkcjonować, ale na dodatek, że otoczy się współpracownikami, którzy jak choćby Rudi Giuliani, będą go wspierać fachowością i osobistym doświadczeniem.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Inwazja chwastów Stalina
Plus Minus
Piotr Zaremba: Reedukowanie Polaków czas zacząć
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Putin skończy źle. Nie mam wątpliwości
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Elon Musk na Wielkanoc
Plus Minus
Kobiety i walec historii