Często zdarza się, że autorzy skrzyknięci pod hasłem „napiszcie coś na jakiś temat" tworzą trochę na siłę. Trudno z miejsca, na zawołanie złapać wenę. Dlatego skutki organizacji nowelowych zbiorów bywają różne. Na szczęście nie najgorzej wyszło w najnowszej antologii opowiadań, które łączy hasło „ojciec".

Na zadany temat napisali: Cichy, Dukaj, Engelking, Małecki, Muszyński, Orbitowski, Szczerek, Szostak i Witkowski. Opowiadania są różne i nierówne. Z założenia, gdy trzeba stworzyć opowiadanie o ojcu, od razu przychodzi w miarę łatwy układ fabuły. Spojrzenie z perspektywy kończącego się życia, przebitki z czasów dzieciństwa, sentymentalne sceny z przeszłości... i powrót do teraźniejszości, zmaganie się z mijającym czasem, zmianami, chorobami.

Najmocniej w kierunku tego prostego schematu poszedł Jakub Małecki. I słusznie, to chyba najlepsze opowiadanie z całego zbioru. Więcej, nadaje ono pewien ton całości, narzuca antologii konwencję. Z kolei Ziemowit Szczerek nie tyle napisał opowiadanie, ile z wątku ojca zrobił pretekst do świetnego eseju o Sanoku. Trochę nie na temat w kontekście układu książki, ale nie szkodzi – ważny jest efekt.

Swoją drogą większość autorów ma pewien problem z dotknięciem w swych opowiadaniach wprost życia rodzinnego, nie mówiąc już o tym, żeby któryś z nich śmielej spróbował owo życie pochwalić. Relacje literackich bohaterów z ojcami są mocno pogmatwane. Tata to przede wszystkim rywal, oderwany od otoczenia fantasta czy też przymilający się do sprzedawczyń w sklepach mięsnych gawędziarz. Ale to już chyba znak czasu.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95