Tę pasję i talent wybitnego publicysty niegdyś znali tylko jego bliscy znajomi, do których i ja mam zaszczyt się zaliczać. Piotr nie tylko z ogniem w oczach opowiadał, jak pichci swoje potrawy, ale też lubił zapraszać gości na wykwintne kolacje w przytulnej kuchni w mieszkaniu na warszawskiej Ochocie.
Najsłynniejszym wyczynem Piotra jest chyba zampone, świńska „łapa" nadziewana mięsem, podawana w soczewicy. Gdy po raz pierwszy Semka postawił tę włoską potrawę rodem z Modeny przede mną na stole, byłem nieco przerażony – blada świńska noga, choć pozbawiona raciczki, wyłożona na półmisku nie wyglądała nadmiernie apetycznie. Ale potem kucharz pokroił swoje dzieło na plastry i rozniósł się zachwycający zapach świetnie przyprawionego kolendrą mielonego mięsiwa. A gdy kawałek wylądował na moim talerzu, nieoczekiwanie okazało się, że najsmaczniejszy jest nie farsz, ale sama „łapa" – miękka świńska skórka przesiąknięta sosami wypływającymi z mięsa, aromatyczna i delikatna. Wbrew obawom – wcale nie tłusta.
Próbowałem potem „łapę" parę razy zrobić w swojej kuchni – nigdy nie wyszło. Pocieszam się, iż to nie dlatego, że w dziedzinie kulinariów nie sięgam kuchmistrzowi z Ochoty do pięt (choć rzeczywiście nie sięgam), ale dlatego, że nie udało mi się zdobyć odpowiednich rozmiarów świńskiej nogi. Nie jest o to w Polsce łatwo, o czym Piotr Semka pisze w wydanej właśnie swojej osobistej książce kucharskiej. W „Semka... się gotuje" można znaleźć nie tylko szczegółowy przepis na faszerowaną „łapę", ale dziesiątki innych kulinarnych specjałów znanego publicysty, które opisywał w swoich felietonach w tygodnikach „Uważam Rze" i „Do Rzeczy".
Piotr przywozi przepisy z różnych stron świata (z Włoch, Niemiec, Słowacji, Czech, Ukrainy, Litwy, a nawet od Węgrów, których nie bardzo lubi), pożycza od znajomych („Klops mojej babci", „Kartoflanka Izy Jurek"), wygrzebuje z książek i wspomnień („Kaliningrad bez wizy" Adama Hlebowicza, pamiętniki Klementyny Hoffmanowej). Dzięki temu przepisy Semki to nie tylko suche kucharskie receptury, ale mikroeseje opowiadające o historii i obyczajach poszczególnych nacji. Ta imponująca kolekcja (500 stron!) w książce podzielona jest według staropolskiego wzoru – na pory roku.
Mógłbym na tym skończyć, ale powinienem chyba czytelników ostrzec. Piotr Semka, jak każdy wybitny kucharz, ma swoje kulinarne przesądy. Na przykład uważa, że przed duszeniem kurek w śmietanie nie należy ich myć, bo wtedy nasiąkają wodą i tracą jędrność. Pamiętam, jak wpadł kiedyś do mojego domu na kolację, nieoczekiwanie przynosząc dwie kobiałki tych grzybów. Rzucił się zaraz do kuchni, opróżnił lodówkę z niezbędnych składników i przypraw, udusił kurki na patelni – i byłyby doskonałe, gdyby nie to, że moim gościom... piasek zgrzytał w zębach.