Jan Maciejewski: Oświecona Europa czeka na islam

Islam nie podbije Europy. Jego wyznawcy wcale nie będą musieli uciekać się do przemocy. Zachód sam przyjmie tę religię z otwartymi ramionami. Można wręcz odnieść wrażenie, że już od dłuższego czasu nasza cywilizacja cierpliwie czeka, by w końcu rzucić się w objęcia islamu.

Aktualizacja: 09.09.2017 10:59 Publikacja: 08.09.2017 17:00

Jan Maciejewski: Oświecona Europa czeka na islam

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Pojawienie się na naszym kontynencie muzułmańskich imigrantów jest tu tylko faktem statystycznym, ma wtórne znaczenie. Na poddanie się islamowi przygotowujemy się już bowiem od dawna, w taki a nie inny sposób definiując pojęcia „rozum", „wiara" czy „wspólnota".

W pewnym momencie, w epoce oświecenia, doszliśmy do wniosku, że za racjonalne, pewne i obiektywne może być uznane tylko to, co jest empirycznie potwierdzone. Wszystko inne jest sprawą subiektywną, należy do dziedziny sumienia, subiektywnych decyzji. W ten sposób niemożliwa stała się racjonalna dyskusja o wierze, sensie życia człowieka, jego powołaniu i obowiązkach. Papież Benedykt XVI mówił podczas swojego słynnego wykładu w Ratyzbonie we wrześniu 2006 r., że w ten sposób wizja człowieczeństwa została zredukowana, ponieważ „specyficznie ludzkie pytania o nasze pochodzenie i przeznaczenie, pytania stawiane przez religię i etykę, nie mają już miejsca w zasięgu zbiorczego rozumu zdefiniowanego przez »naukę«, tak więc muszą być odesłane do dziedziny subiektywności. W ten sposób etos i religia tracą swoją siłę tworzenia wspólnoty".

Po oświeceniu niemożliwa była już więc wspólnota oparta na sporze, w którego konsekwencji ustalane byłyby wartości podzielane przez jej członków. Każdy musi wybrać je sobie sam. Indywidualizm, cecha współczesnych społeczeństw, którą tak chętnie krytykują nowocześni moraliści, nie bierze się z egocentryzmu, kryzysu rodziny czy przemian społecznych. Źródłem indywidualizmu jest nasza samotność. Samotność w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, po co w ogóle żyjemy.

Z tego osamotnienia wyrywało ludzi Zachodu chrześcijaństwo. Kościół przejął i przyswoił sobie pojęcie „logos", kluczową kategorię greckiej filozofii. Św. Jan posłużył się nim w prologu Ewangelii: „Na początku było Słowo (w oryginale – „logos"), a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo". „Logos" oznacza jednocześnie „słowo" i „rozum". Jezus, rodząc się jako człowiek, wniósł między ludzi, w nasz świat, boską racjonalność. Bóg chrześcijaństwa jest racjonalny, tak jak racjonalny jest stworzony przez niego świat. To dlatego Kościół odegrał wielką rolę w stworzeniu uniwersytetu. Instytucji, która nawet w swojej nazwie mówi o porządku i zrozumiałości świata. „Universitas" to przecież „całość", „pełnia", „wszechświat". Cały przednowoczensy rozwój nauki opierał się na przekonaniu, że w im większym stopniu człowiek zrozumie rzeczywistość, tym lepiej pozna też Boga. Nie było tu miejsca na rozróżnienie wiedzy i wiary. Sens życia człowieka i porządek świata były przedmiotami tej samej dyskusji. Człowiek nie był skazany na samotność w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o jego przeznaczenie i pochodzenie.

Tymczasem islam nie jest religią racjonalną. Allah jest bogiem dalekim, oddzielonym od człowieka, niepoznawalnym; „doskonale transcendentnym" – jak mówił w Ratyzbonie Benedykt XVI. Bogiem, którego oświeconej Europie dużo łatwiej przyjąć i zaakceptować niż Chrystusa. Jeden z najważniejszych fragmentów „Uległości", powieści Michela Houellebecqa o pokojowym przejęciu kontroli nad Francją przez islamistów, opowiada o tym, co dzieje się z uniwersytetami po dojściu do władzy Bractwa Muzułmańskiego. A dzieje się tak naprawdę niewiele. Zmieniają się dekoracje, powstaje kilka nowych zakładów badań nad Koranem, ale to wszystko. Islam i nowoczesna nauka nie wchodzą sobie w drogę. Są zgodne w wizji samotnego człowieka wrzuconego w bezsensowny, pozbawiony porządku świat. To dwóch sojuszników, którzy nie są jeszcze po prostu do końca świadomi, jak wiele ich łączy.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Pojawienie się na naszym kontynencie muzułmańskich imigrantów jest tu tylko faktem statystycznym, ma wtórne znaczenie. Na poddanie się islamowi przygotowujemy się już bowiem od dawna, w taki a nie inny sposób definiując pojęcia „rozum", „wiara" czy „wspólnota".

W pewnym momencie, w epoce oświecenia, doszliśmy do wniosku, że za racjonalne, pewne i obiektywne może być uznane tylko to, co jest empirycznie potwierdzone. Wszystko inne jest sprawą subiektywną, należy do dziedziny sumienia, subiektywnych decyzji. W ten sposób niemożliwa stała się racjonalna dyskusja o wierze, sensie życia człowieka, jego powołaniu i obowiązkach. Papież Benedykt XVI mówił podczas swojego słynnego wykładu w Ratyzbonie we wrześniu 2006 r., że w ten sposób wizja człowieczeństwa została zredukowana, ponieważ „specyficznie ludzkie pytania o nasze pochodzenie i przeznaczenie, pytania stawiane przez religię i etykę, nie mają już miejsca w zasięgu zbiorczego rozumu zdefiniowanego przez »naukę«, tak więc muszą być odesłane do dziedziny subiektywności. W ten sposób etos i religia tracą swoją siłę tworzenia wspólnoty".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów