Technika ma etyczne konsekwencje

Mądrość w nauce i technice – to przede wszystkim umiejętność przewidywania skutków podjętych decyzji, wprowadzonych procedur czy wynalazków.

Aktualizacja: 20.08.2017 14:30 Publikacja: 18.08.2017 15:30

Technika ma etyczne konsekwencje

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

To zaś, że coś jest technicznie możliwe, a wynalazcy przekonują, że ich cele są szlachetne, nie oznacza, że dane odkrycie nie jest potencjalnie niebezpieczne.

Te proste prawdy aż narzucają się w przypadku najnowszych doniesień „American Journal of Obstetrics and Gynecology". Wynika z nich, że grupa badaczy z University of Western Australia przygotowała „sztuczną macicę", dzięki której udało im się przez tydzień utrzymywać przy życiu i normalnym funkcjonowaniu jagnię. Po tym czasie wydobyto je całkowicie zdrowe z urządzenia. Jagnięcie w embrionalnej fazie rozwoju umieszczono w płynach owodniowych i urządzeniu, które pozwala na wymianę gazów i dostarczanie składników odżywczych. Dzięki temu można było uchronić je przed uszkodzeniem układu oddechowego czy śmiercią. Wcześniej procedurę taką zastosowano wobec zwierząt w Center for Fetal Research w Filadelfii. Z czasem procedura ta może zostać zastosowana także wobec ludzi. – Technika wymaga jeszcze udoskonalenia, ale sądzę, że system wsparcia rozwoju i funkcjonowania może być drogą do ratowania niemowląt, które urodziły się zdecydowanie za wcześnie – podkreśla dr Matt Kemp z University of Western Australia.

I nie ma wątpliwości, że cel ten jest szlachetny, a zastosowane środki godziwe moralnie. Rozwój tej technologii może mieć, jeśli okaże się ona rzeczywiście skuteczna w przypadku ludzi, pozytywne znaczenie, bowiem pozwoli ratować życie dzieci, które bez owej procedury byłyby narażone na śmierć lub przynajmniej poważne uszkodzenie układu oddechowego. Jakby tego było mało, na co zwracają uwagę nawet utylitarnie nastawieni bioetycy, dzięki sztucznym macicom, gdy już one powstaną, możliwe będzie ratowanie dzieci, których matki zdecydowały się na aborcję. Urządzenie to umożliwia bowiem oddzielenie „usunięcia ciąży" od „zabicia dziecka" (likwidacji embrionu). Kobiety, które nie chciałyby donosić – z różnych powodów – swojego dziecka, mogłyby już na tym etapie przekazać je do „sztucznej macicy" i od tego momentu można by mu już szukać rodziców adopcyjnych. I choć ta sprawa jest już mniej jednoznaczna moralnie, to nadal wydaje się ogromną szansą na ratowanie życia, a także przezwyciężanie niektórych dylematów etycznych (pisałem już o tym w „Plusie Minusie").

Ale... – i o tym też nie należy zapominać – technika, o jakiej mowa, niesie ze sobą także niebezpieczeństwa. Pierwszym z nich jest dalsza dehumanizacja, depersonalizacja i technicyzacja prokreacji. Do wykonywanego już poczęcia na szkle, możliwości mniejszych lub większych modyfikacji genetycznych, a także selekcji zarodków dodalibyśmy jeszcze (w dającej się przewidzieć przyszłości) możliwość hodowania dzieci. Nie ulega wątpliwości, że to oznaczałoby powstanie firm, które zarabiałyby miliardy dolarów na takich technikach. Oznaczałoby, że jeden z najbardziej ludzkich i bezinteresownych aktów, jakim jest miłość skutkująca poczęciem i narodzeniem dzieci, a także jedna z najpiękniejszych relacji, jaką jest związek między matką a dzieckiem, zostałyby zniszczone i skomercjalizowane.

Dzieci „hodowane" w ten sposób, i to jest drugi zasadniczy zarzut, zostałyby pozbawione pierwszego okresu kształtowania i nawiązywania międzyludzkich relacji, kształtowania się miłości. Jeśli narzędzie to zostanie zastosowane (a takie niebezpieczeństwo zawsze istnieje) do standardowych, a nie nadzwyczajnych procedur rozrodczych, to dokona się bardzo niebezpieczna ewolucja w kierunku budowy społeczeństwa już czysto technicznego, bez relacji, bez biologicznie zakorzenionych związków itd. I o tym także trzeba pamiętać, gdy zachwycamy się nowymi technologiami medycznymi. ©?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

To zaś, że coś jest technicznie możliwe, a wynalazcy przekonują, że ich cele są szlachetne, nie oznacza, że dane odkrycie nie jest potencjalnie niebezpieczne.

Te proste prawdy aż narzucają się w przypadku najnowszych doniesień „American Journal of Obstetrics and Gynecology". Wynika z nich, że grupa badaczy z University of Western Australia przygotowała „sztuczną macicę", dzięki której udało im się przez tydzień utrzymywać przy życiu i normalnym funkcjonowaniu jagnię. Po tym czasie wydobyto je całkowicie zdrowe z urządzenia. Jagnięcie w embrionalnej fazie rozwoju umieszczono w płynach owodniowych i urządzeniu, które pozwala na wymianę gazów i dostarczanie składników odżywczych. Dzięki temu można było uchronić je przed uszkodzeniem układu oddechowego czy śmiercią. Wcześniej procedurę taką zastosowano wobec zwierząt w Center for Fetal Research w Filadelfii. Z czasem procedura ta może zostać zastosowana także wobec ludzi. – Technika wymaga jeszcze udoskonalenia, ale sądzę, że system wsparcia rozwoju i funkcjonowania może być drogą do ratowania niemowląt, które urodziły się zdecydowanie za wcześnie – podkreśla dr Matt Kemp z University of Western Australia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie