Rihanna 5 sierpnia wystąpi w Polsce

28-letnia Rihanna z Barbadosu jest tak atrakcyjną muzyczną partią, że akompaniował jej nawet Paul McCartney. Rzuciła na kolana raperów Drake'a, Scotta Travisa i Chrisa Browna, choć ten bił ją okrutnie. Mało kto jej się oprze. 5 sierpnia zaśpiewa na Stadionie Narodowym.

Publikacja: 28.07.2016 13:40

Foto: AFP

Madonna na miarę naszej współczesności, w której królują ploteczki w stylu opery mydlanej. Tak należy odpowiedzieć na pytanie wszystkim tym, którzy nie wiedzą, kim jest Rihanna – dla przyjaciół Riri. To muzyczna potęga. Jej majątek oceniany jest na 160 milionów dolarów, na co składa się m.in. wart 14 milionów penthouse na nowojorskim Manhattanie. Mieszka w nim i organizuje słynne przyjęcia, bo na świecie rozeszło się 200 mln jej albumów. Ale najważniejsze w tej karierze jest to, że już w 2012 roku stała się królową sprzedaży w internecie – z wynikiem 58 milionów rozprowadzonych w ten sposób nagrań. Obecnie jej rekord to 100 milionów nagrań sprzedanych w sieci.

Jeśli używać skojarzeń z Madonną – trzeba powiedzieć, że chce być czarną Madonną. Oczywiście, nie chodzi o konotacje religijne, ponieważ pochodząca z Barbadosu wokalistka, podobnie jak autorka „Like A Virgin", nigdy nie prowadziła życia ofiarnego czy pełnego poświęceń. Chętnie za to używała i używa swojego seksapilu do czegoś więcej niż tylko ładnego wyglądu. – Nie ma wątpliwości, że Madonna stanowiła dla mnie największą inspirację od najwcześniejszych lat. Jeśli prześledzić ewolucję w jej karierze – powiedziała w jednym z wywiadów – potrafiła w każdym okresie działalności wymyślić na nowo swoje oblicze. To sprawiło, że pozostaje pomimo upływu lat realną siłą w show-biznesie.

By skomentować do końca religijne asocjacje Rihanny, trzeba dodać, że burzliwe życie emocjonalne i erotyczne nie przeszkadza wokalistce w prowadzeniu aktywnego życia duchowego. Deklaruje częstą lekturę Biblii. Wyrażając się w sposób typowy dla swojej branży, Rihanna zadeklarowała się jako „fanka" charyzmatycznego protestanckiego pastora i showmana Joyce'a Meyera.

Od Madonny różni się tym, że nie miała jak jej idolka na początku kariery okresu, w którym główny motyw stanowiły rozbierane sesje. Jest nowym typem gwiazdy, bo nie robiła kariery przez łóżko. To raczej inni pchali się do niego, żeby wspiąć się na muzyczny szczyt. Flirtował z nią ostatnio m.in. raper Travis Scott i sprawa wyglądała bardzo poważnie. Miał wystąpić z wokalistką na Stadionie Narodowym w Warszawie. Ale nie wystąpi, ponieważ ich znajomość skończyła się burzliwie. Następcą Travisa – na scenie – będzie inny raper, Big Sean.

Słodki seks

Osiągnęła obecną pozycję, ponieważ znakomicie reklamuje siebie, piosenki i swoje ciało dzięki nowoczesnym mediom, również na Instagramie. Można tam kontemplować zdjęcie jej długich nóg. Pną się ponad efektownymi kozakami ku pupie opakowanej w seksowne szorty – sfotografowane z mocno żabiej perspektywy spod pleksiglasowej, przezroczystej sceny. Zdjęcie to obejrzało już 5,6 miliona osób na świecie. Podobną oglądalność mają fotki artystki zrobione na plaży.

Rihanna nigdy nie miała problemów z eksponowaniem uroków swojego ciała, na co dowodem jest teledysk promujący najnowszy album „Anti" – pokazujący kąpiel artystki w wannie. We wcześniejszym „Kiss It Better" dawała dowody wielkiej sprawności gimnastycznej. Potrafi też wdrapać się na platformę w przestrzeni sambotronu i wywijać „czterema literami" we wszystkie strony z gracją Brazylijek. Zgadzała się też na fotografowanie nago zarówno w kuluarach koncertów, jak i w czasie sesji na basenie, gdzie to, czego nie pokazywała od frontu, ujawniało dostawione z boku lustro.

Od początku wiązała się z mocnymi mężczyznami, czasami takimi, którym testosteron kazał używać wobec niej przemocy. To był powód, dla którego Rihanna musiała zrezygnować z występu na gali Grammy w 2009 roku. Jej piękna twarz nosiła wtedy ślady pobicia, których sprawcą był ówczesny partner – raper Chris Brown. Sprawa była poważna, Rihanna zgłosiła ją na policję, a Brown został aresztowany i skazany. To wtedy organizacja STOP Paparazzi wprowadziła „Rihanna's Law", czyli niepisaną zasadę niepublikowania zdjęć z ofiarami przemocy domowej w celach komercyjnych i dla wzbudzenia sensacji.

Nie wziął sobie do serca tego przesłania organizacji ojciec Rihanny, czyli Ronald Fenty, po którym odziedziczyła oryginalne rysy twarzy. Po uzyskaniu informacji o pobiciu córki krewki tatko przystał na propozycję jednego z ochroniarzy wokalistki, który chciał dokonać zemsty i najechać dom rapera. Fenty miał polecieć do Los Angeles i wziąć w tym zajeździe udział, ale w końcu się rozmyślił. Po latach wybaczył Brownowi, podkreślając, że jest utalentowany i zawsze będzie miał miejsce przy rodzinnym stole.

Toksyczny związek Rihanny i Browna nie skończył się szybko. Gwiazdy odchodziły do siebie i wracały, jak na prawdziwym firmamencie. Ale finał był zawsze ten sam. W końcu sąd zakazał zbliżania się raperowi do Rihanny na odległość 50 jardów, czyli 46 metrów. Sędzia miał oczywiście świadomość, że artyści mogą mijać się w przestrzeni publicznych wydarzeń, dlatego dodatkowy zapis stosowany w czasie gal i uroczystości mówił o zachowaniu przez Browna dystansu 10 jardów, czyli 9 metrów. – Czułem się okropnie, jak potwór, nie mogłem jeść i pić, chciałem popełnić samobójstwo po tym, co zrobiłem – mówił Chris Brown. – Stałem się wtedy jak rockowa gwiazda. Byłem na szczycie popularności. I nagle doszło do tego, czego bardzo się wstydzę.

– Chris popełnił błąd, bo szukał pomocy – tłumaczyła zachowanie partnera Rihanna. Co ciekawe, piękność z Barbadosu sama łamała ograniczenia sądowe i w wywiadzie dla „Rolling Stone" w 2013 roku potwierdziła, że są znowu z Chrisem razem.

W czwartą rocznicę brutalnego pobicia Brown podarował Rihannie pierścionek zaręczynowy. Cieszył się jednak dobrym przyjęciem krótko. Wkrótce przypadł mu w udziale przykry obowiązek ogłoszenia, że to on stał się ofiarą piękności, ponieważ postanowiła od niego odejść. Chciała się odciąć od strasznej przeszłości.

– Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ofiary przemocy stają się ofiarami po raz drugi, gdy pobicie jest przypominane nieustannie przez media – powiedziała Rihanna. – Nie trzeba nam niczego przypominać, bo pobicie to coś takiego, co stało się w przeszłości, ale wciąż w nas jest i trwa. Jednocześnie na najnowszej płycie „Anti" stało się coś dziwnego, ponieważ w piosence „Love On The Brain" wokalistka wyraźnie nawiązała do przeszłości, śpiewając mocno masochistyczny tekst: „Bił mnie na czarno i na niebiesko/Ale pie...ł tak słodko, że nigdy nie miałam dość".

– Uwielbiam historyjki mojej córki, ale tej piosenki nie da się zrozumieć – skomentował ojciec. – Nie popieramy piosenki, która łączy przeżywanie miłości z koniecznością bycia ofiarą przemocy – powiedziała Vivienne Hayes, feministyczna aktywistka.

– Nie jesteśmy przyjaciółmi, ale nie jesteśmy też wrogami – ucięła dywagacje Rihanna. – Po prostu nie ma między nami żadnych relacji.

Tata i kokaina

Można tylko psychologizować, na ile mało harmonijne relacje z partnerami w życiu dorosłym mają korzenie w dzieciństwie Rihanny i powikłanych stosunkach z tatą, które tak jak całe życie rodzinne zakłócało jego uzależnienie od kokainy i alkoholu. Chociaż nie wiadomo nic o tym, by ojciec znęcał się nad córką, gdy była nastolatką, borykała się z ostrymi bólami głowy. Musiała przejść liczne tomografie, podejrzewano nawet raka mózgu. Bóle ustąpiły, gdy rodzice się rozwiedli, co nie było zaskoczeniem, ponieważ gdy Rihanna przyszła na świat, jej mama musiała się opiekować dziećmi ojca z dwóch wcześniejszych związków.

O tym, że Rihanna lubi, mimo złych doświadczeń z Brownem, mocnych mężczyzn, przekonał wszystkich kolejny romans wokalistki z baseballistą Mattem Kempem, grającym dla słynnych Dodgers. Łączono ją też z Karimem Benzemą z Realu Madryt. O wiele łagodniejszy przebieg ma romans Rihanny z kanadyjskim raperem Drake'em, który wedle wielu źródeł trwa z przerwami od dobrych kilku lat. W grze był już diamentowy pierścień zaręczynowy i wcześniejsza bójka w klubie z Brownem.

Wszystko to przypomina przedszkole, w którym niedojrzała emocjonalnie dziewczyna kokietuje kilku chłopców naraz. Jakkolwiek by było, Drake ostatecznie mógł liczyć na większe względy. Razem brali udział w wielu nagraniach, a jedno z nich wzbogaciło najnowszy album Kanadyjczyka „Views", który robi furorę na światowych listach przebojów. I wiele wskazuje na to, że może być największym płytowym hitem tego roku.

Swoją karierę Riri zawdzięcza wyglądowi, mezzosopranowi o ponad trzech oktawach oraz raperowi Jay-Z, który podpisał z nią kontrakt. Trzeba przyznać, że miał nosa. Po dwóch płytach „Music Of The Sun" (2005) i „A Girl Like Me" (2006) trzeci album o bardziej perwersyjnym tytule „Good Girl Gone Bad" (2007), na którym znalazł się przebój „Umbrella", sprawił, że wokalistka mogła całkowicie swobodnie kształtować swoją karierę. Singel z piosenką rozszedł się bowiem w 6,6 miliona egzemplarzy i był to światowy rekord.

Kolejnym krokiem okazał się duet z najważniejszym białym raperem, czyli Eminemem, w piosence „Love The Way You Lie". Wokalistka nasyciła swoją partię niezwykle osobistym wyznaniem dziewczyny, która spala się ze wstydu, wiedząc, że jest zdradzana. I nie kryjąc przy tym, że dla podtrzymania miłości może znieść największe kłamstwa ukochanego mężczyzny. Od początku pachniało to masochizmem typowym dla związku z Chrisem Brownem.

Na początku obecnej dekady Rihanna stała się etatową artystką najbardziej prestiżowych duetów, bo to gwarantowało powodzenie singla. Wystąpiła więc w piosenkach rapera Kanye Westa, Alicii Keys, Eltona Johna i Fergie. Najczęstszym partnerem takich duetów pozostaje jednak wspomniany już Drake, z którym zaśpiewała przeboje „Work" i „What's My Name?".

W światowym odbiorze równie liczące okazały się duety z brytyjskimi wykonawcami, które Rihannie pomogły sprzedać w Wielkiej Brytanii 7 mln albumów. Każdy taki duet wywołał szok, ponieważ łączył się z wejściem na terytorium artystów kojarzonych z rockiem. Jej wdzięk był tak pociągający, że rockmani zdradzali swoje tradycyjne upodobania i przechodzili na stronę popu. „Princess Of China" ukazała się na płycie „Mylo Xyloto" Coldplay w 2012 roku i od tego czasu muzyka zespołu Chrisa Martina zmieniła się nie do poznania. Z rockiem nie ma już nic wspólnego. Można to nazwać syndromem Rihanny, który dopada dziś największe gwiazdy.

Rok temu cały świat zszokowało powstanie tria, w którym Rihannie i raperowi Kanye Westowi towarzyszył z gitarą w „FourFiveSeconds" sam Paul McCartney. Takiego zaszczytu nie dostąpiła wcześniej nawet królowa popu, czyli Madonna. Macca skusił się tylko na współpracę z królem popu, czyli Michaelem Jacksonem. Fakt, że zaśpiewał razem z czarną Madonną i przygrywał jej na gitarze, był co najmniej znaczący.

Nie wiadomo, kto komu udzielał audiencji – McCartney Rihannie czy Rihanna McCartney'owi, bo dzięki piosence ex-Beatles nie tylko się odmłodził, ale miał też pierwszy od lat przebojowy singel i mógł się zaprezentować młodszej publiczności na gali Grammy.

Samarytanka

Wdzięków wokalistki nie przegapili dyktatorzy mody, a ona miała do tej branży specyficzne podejście, a także wyjątkowe doświadczenia. Urodzona na Barbadosie ze związku księgowej i kierownika magazynu odzieżowego, od wczesnych lat sprzedawała z tatą na ulicznym stoisku modne fatałaszki. Przenosząc to w nasze realia, to tak jakby handlowała na dawnym bazarze na koronie Stadionu Dziesięciolecia albo w tak zwanych szczękach, na przykład na Krupówkach.

Jako pierwszy wyłowił ją z tłumu nowych gwiazd Armani. Początek współpracy był spokojny, ponieważ modowy koncern zdecydował się na użycie teledysku „Skin" w reklamie nowej serii dżinsów. W ten sposób Rihanna została tak zwaną ikoną młodzieżowej mody. Grała tę rolę m.in. w programie „Styled To Rock", występując w roli jurora kreacji proponowanych przez przemysł młodzieżowy. Od tego było już blisko do pozycji dyktatorki mody, którą zdobyła całkiem niepostrzeżenie. Stała się twarzą francuskiego domu mody Balmain.

Kolejny pracodawca musiał się nagłówkować, by znaleźć atrakcyjną formułę współpracy z wokalistką i, jakkolwiek by to zabrzmiało, firma Puma zaproponowała jej posadę... dyrektora kreatywnego. Odpowiada za kostiumy sportowe. Proszę sobie wyobrazić dyrektor Riri, jak spędza całe dnie w korporacyjnym biurze. Oczywiście nigdy nie musiała tego robić. Swoją funkcję sprawowała „zewnętrznie" – poprzez sesje modowe oraz pokazując się w produktach Pumy na koncertach.

Rok 2015 przyniósł kolejny przełom w dokonaniach Rihanny: jako pierwsza czarnoskóra gwiazda stała się twarzą Diora. Firmowała m.in. okulary przyszłości, jakżeby inaczej – na Instagramie.

Z dzisiejszej perspektywy trzeba pamiętać, że będąc jedną z najsłynniejszych celebrytek, dojrzewała do tej roli już na Barbadosie, gdzie chodziła do szkoły wraz z dwoma słynnymi graczami w krykieta: Chrisem Jordanem i Kraiggiem Brathwaite'em. To wtedy odkryła ją spółka producencka Evan Rohers, która wylansowała również Christinę Aguilerę. Odkrywcy talentu wspominali, że gdy Rihanna weszła do sali przesłuchań, liczyła się tylko jej obecność, a jej kontrpartnerki przestały dla kogokolwiek istnieć.

Jest nie tylko barbadoską seksbombą, która paraliżuje seksapilem mężczyzn z jej środowiska, ale także – wizerunkowo – dobrą kobietą. Samarytanką. Nie wszystkie jej działania charytatywne trafiają do wiadomości. O niektórych dowiedzieliśmy się 9 lipca, kiedy po przerzutach nowotworu zmarła 14-letnia podopieczna Rihanny – Megan. Rihanna, żegnając się z dziewczynką, nad którą opiekę sprawowała wraz z raperem Drake'em, napisała, że dzięki niej mogła spotkać anioła na ziemi. „Po moim show w Miami Drake przedstawił mi Megan. Jej siła i podejście do życia były dla mnie niezwykle inspirujące. Była taka nieustraszona i dobra! – pisała w internecie Rihanna. – To smutna wiadomość, że nie będę mogła cię więcej ukradkiem odwiedzać, tak jak to robiłam. Zawsze czekał na mnie uśmiech... Sprawiałaś, że każdy dzień stawał się lepszy. Odpoczywaj, kochana. Będziemy za Tobą tęsknić" – zakończyła swój wpis gwiazda, próbując komunikacji innego typu niż ta w teledysku nakręconym w wannie.

 

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Madonna na miarę naszej współczesności, w której królują ploteczki w stylu opery mydlanej. Tak należy odpowiedzieć na pytanie wszystkim tym, którzy nie wiedzą, kim jest Rihanna – dla przyjaciół Riri. To muzyczna potęga. Jej majątek oceniany jest na 160 milionów dolarów, na co składa się m.in. wart 14 milionów penthouse na nowojorskim Manhattanie. Mieszka w nim i organizuje słynne przyjęcia, bo na świecie rozeszło się 200 mln jej albumów. Ale najważniejsze w tej karierze jest to, że już w 2012 roku stała się królową sprzedaży w internecie – z wynikiem 58 milionów rozprowadzonych w ten sposób nagrań. Obecnie jej rekord to 100 milionów nagrań sprzedanych w sieci.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Inwazja chwastów Stalina
Plus Minus
Piotr Zaremba: Reedukowanie Polaków czas zacząć
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Putin skończy źle. Nie mam wątpliwości
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Elon Musk na Wielkanoc
Plus Minus
Kobiety i walec historii