Druh Jacek i druh Kamyk

Zdarza się, że wydawcy książek historycznych, idąc śladem tabloidów, za wszelką cenę „podkręcają" tytuł, czemu zawdzięczamy obfitość pozycji w rodzaju „Kobieta superszpieg" czy „Sekrety alkowy caryc".

Aktualizacja: 08.07.2016 13:53 Publikacja: 08.07.2016 01:00

Andrzej Friszke, „Związek Harcerstwa Polskiego 1956–1963. Społeczna organizacja wychowawcza w system

Andrzej Friszke, „Związek Harcerstwa Polskiego 1956–1963. Społeczna organizacja wychowawcza w systemie politycznym PRL”, ISP PAN, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016

Foto: Plus Minus

Instytut Studiów Politycznych PAN zachował jednak szlachetną powściągliwość: najnowsza praca prof. Andrzeja Friszkego nosi tytuł do bólu rzetelny. Można sobie tylko wyobrażać, jak skoczyłaby jej poczytność, gdyby zdecydowano się na frazę w rodzaju „Szaroszeregowcy i walterowcy" albo zgoła „Jak Jacek Kuroń reformował i niszczył harcerstwo".

Stałoby się tak, bo siedmioletni ZHP-owski epizod w życiu Jacka Kuronia – choć on sam usiłował się z nim szczerze rozliczyć w najlepszej ze swoich licznych biograficznych książek, czyli „Wierze i winie" – dla wielu nadal stanowi część jego „czarnej legendy". Nie trzeba też nikogo przekonywać o doniosłej roli środowiska walterowców, którzy do polityki polskiej XX, ale i początku XXI wieku wnieśli swoją solidarność, swoją pasję działania, swoje przekonania, lecz także swoje uprzedzenia: wiele z tego wynieśli właśnie z czynnego w latach 1956–1961 (i rozwiązanego decyzją PZPR) Hufca Walterowskiego.

Stanowiska, jakie zajmowano w odradzającym się po Październiku ZHP, są mniej więcej znane: z jednej strony przedwojenni i szaroszeregowi instruktorzy, w naturalny sposób pragnący „swojego" harcerstwa i wierzący, że jest ono możliwe, z drugiej masa instruktorów młodzieżowych ZMP, deklarujących chęć odnowy, lecz przede wszystkim „wiernych socjalizmowi", z trzeciej aparat PZPR, chwilowo w defensywie, lecz gotów w każdej chwili przejść do rekonkwisty. Wreszcie z czwartej Jacek Kuroń z grupą zapaleńców, wyznający konglomerat idei, które i dziś niełatwo byłoby zakwalifikować. Po części były one anarchistyczne, po części wręcz odwrotnie, podkreślające znaczenie grupy, po trosze z „Chłopców z Placu Broni" (pochwała indywidualnej odwagi!), po trosze, niestety, jak z Makarenki. Sam Kuroń uważał je jednak wówczas za socjalistyczne i z całą swoją żarliwością tego socjalizmu chciał bronić.

Konflikt tych świetnie odtworzonych przez Friszkego racji był nieuchronny i bez Kuronia skończyłby się pewnie podobnie jak tyle innych marzeń o odnowie po Październiku: eliminacją lub marginalizacją szaroszeregowych instruktorów, biurokratyzacją, banalizacją i upolitycznieniem harcerstwa. Sęk jednak w tym, że druh Jacek, nie tyle nawet za sprawą jakiejś makiawelicznej kombinacji w KC PZPR (nic przynajmniej nie dowiadujemy się o niej z książki), ile po prostu swojej osobowości, wyrósł w latach 1957–1959 na czołowego promotora reform, które, owszem, miały na celu aktywizację harcerzy i rozszerzenie formuły działania drużyn poza organizowanie podchodów, ale przy okazji znosiły wiele z obrzędowości i tradycji. Bezkompromisowość Kuronia powodowała też, że to on znalazł się na pierwszej linii konfliktu z legendarnymi harcmistrzami: Józefem Grzesiakiem „Czarnym" czy Aleksandrem Kamińskim. Triumf Kuronia był krótkotrwały: kilka miesięcy po tym, gdy trafił do Kwatery Głównej, czyli centralnych władz ZHP, rozwiązano warszawski Hufiec Walterowski, na początku lat 60. nastąpił zaś całkowity odwrót od reform, a ich twórcę obdarowano wilczym biletem.

Andrzej Friszke opisuje ówczesny spór racji i intrygi bardzo rzetelnie, choć wyraźnie traktuje Kuronia jako siłę sprawczą, a szaroszeregowych instruktorów jako środowiska znajdujące się w defensywie. Tak pewnie było, warto jednak pamiętać, że harcmistrz Kamiński i inni od początku walczyli o ocalenie tradycji i dobre imię (przed)wojennego harcerstwa wbrew aparatowi partyjnemu; można tylko spekulować, jakie koncepcje wychowawcze przedstawiliby, gdyby pozwolono im na działanie. I jedna myśl jeszcze nie daje mi spokoju: czemu w wydanie tej pracy zaangażowała się „Krytyka Polityczna"?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Instytut Studiów Politycznych PAN zachował jednak szlachetną powściągliwość: najnowsza praca prof. Andrzeja Friszkego nosi tytuł do bólu rzetelny. Można sobie tylko wyobrażać, jak skoczyłaby jej poczytność, gdyby zdecydowano się na frazę w rodzaju „Szaroszeregowcy i walterowcy" albo zgoła „Jak Jacek Kuroń reformował i niszczył harcerstwo".

Stałoby się tak, bo siedmioletni ZHP-owski epizod w życiu Jacka Kuronia – choć on sam usiłował się z nim szczerze rozliczyć w najlepszej ze swoich licznych biograficznych książek, czyli „Wierze i winie" – dla wielu nadal stanowi część jego „czarnej legendy". Nie trzeba też nikogo przekonywać o doniosłej roli środowiska walterowców, którzy do polityki polskiej XX, ale i początku XXI wieku wnieśli swoją solidarność, swoją pasję działania, swoje przekonania, lecz także swoje uprzedzenia: wiele z tego wynieśli właśnie z czynnego w latach 1956–1961 (i rozwiązanego decyzją PZPR) Hufca Walterowskiego.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Inwazja chwastów Stalina
Plus Minus
Piotr Zaremba: Reedukowanie Polaków czas zacząć
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Putin skończy źle. Nie mam wątpliwości
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Elon Musk na Wielkanoc
Plus Minus
Kobiety i walec historii