Prezes mimo woli, czyli kto kogo okradł

Jeśli wierzyć dokumentom, Wiesław Szopiński prowadził drugie życie. Zaryzykował w nim utratę niemal całego majątku, by zaciągnąć pożyczkę na firmę, którą kierował. Ale jeśli wierzyć jemu, padł ofiarą wielkiej mistyfikacji, w której skradziony dowód osobisty, podstawione osoby i sfałszowane umowy miały służyć jednemu: pozbawieniu go wartej miliony działki nad Bałtykiem. Oto jego historia.

Aktualizacja: 02.07.2017 07:53 Publikacja: 30.06.2017 01:01

Prezes mimo woli, czyli kto kogo okradł

Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek

W niedzielny poranek 22 marca 2015 r. do willi Wiesława Szopińskiego w Koszalinie puka kurier z podłużną paczką. Prosi o dowód osobisty, by sprawdzić tożsamość odbiorcy. Kiedy ma go w ręce, okazuje się, że zapomniał długopisu. Szopiński idzie po coś do pisania, kiedy wraca, kurier wręcza mu dowód i szybko wychodzi z domu. Po kilku sekundach gospodarz zauważa, że w ręce trzyma dokument innej osoby – Roberta L. Wybiega na drogę, ale kurier znika i mimo przyjazdu policji nie udaje się go odnaleźć.

Pozostało 97% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów