W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, w okresie rozkwitu amerykańskiego IDEE (nie mylić z polskim, o tej samej nazwie) namawialiśmy naszych przyjaciół w krajach postkomunistycznych do tworzenia zespołów, które zajmowałyby się refleksją nad dziedzictwem przeszłości i wizją reform. Oczywiście ideałem miał być brytyjski gabinet cieni, ale cieszyły nas nawet przedsięwzięcia na lokalną skalę, na przykład w Armenii czy Kosowie, a już prawdziwy entuzjazm wzbudzały ogólnokrajowe inicjatywy opozycji demokratycznej, na przykład w Rumunii czy Azerbejdżanie.
Ta pierwsza stworzyła Rumuńską Konwencję Demokratyczną, której kandydat, profesor geologii Emil Constantinescu, zwyciężył w wyborach prezydenckich w 1996 roku. Rumunia była jeszcze wtedy przeżarta postkomunizmem i mimo wielu pozytywnych inicjatyw, rząd Constantinescu tracił popularność, a on sam postanowił nie ubiegać się o reelekcję w 2000 roku. W czasie czterech lat rządów Konwencji Demokratycznej czołowe funkcje w Rumunii pełnili ludzie, którzy po upadku Ceausescu zajmowali się odbudową w kraju normalnego społeczeństwa i tworzyli plany dotyczące gospodarki, edukacji i kultury.
Azerbejdżański projekt nie odniósł takiego sukcesu, chociaż Kongres Demokratyczny poważnie przygotowywał się do wyzwania, jakim byłoby objęcie władzy. Regularnie zbierały się komisje ekonomiczna, stosunków zagranicznych (niesłychanie trudna ze względu na sąsiedztwo Rosji, Iranu i Armenii), szkolnictwa, kultury, planowano walkę z korupcją, wprowadzenie nowej ordynacji wyborczej, zmianę prawa medialnego.
Niestety, 12 października 2003 roku, gdy wyglądało na to, że szef partii Musawat, Isa Gambar, ma szansę na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, do akcji wkroczyły policja i wojsko. Podczas nocy wyborczej aresztowano liderów i zniszczono siedziby partii demokratycznych. Przy całkowitym milczeniu Zachodu, którego oczy zasłaniała skutecznie gęsta ropa naftowa.
Polska Wielki Projekt od wielu lat kontynuuje debatę o reformowaniu kraju, teraz dostarcza również kadr do obecnego rządu. Nie wypada mi się tym chwalić, ale podczas ostatniej edycji Kongresu wręczono mi, a właściwie mojemu bratu (byłam w tym czasie unieruchomiona w gipsie) medal „Odwaga i Wiarygodność". Przyznała mi go kapituła Nagrody im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.