Eksperci podają argumenty za takim lub innym systemem edukacji. Zwolennicy reformy zapowiadają, że wszystko jest już gotowe, że już za chwilę programy odpowiadające nowemu podziałowi klas będą rozpisane, przeciwnicy zaś ostrzegają przed chaosem.
Brakuje mi jednak w tej dyskusji najważniejszego pytania: do czego szkoła ma w ogóle służyć? Co właściwie ma dawać dzieciom i młodzieży? To znacznie ważniejsze od tego, czy będzie to rozwiązanie 6+3+3 czy 8+4. Przez kilka ostatnich lat dominował model edukacji polegający na tym, by wyposażyć dzieci w narzędzia potrzebne na rynku pracy. Szkołę zamieniono w jedno wielkie przygotowanie do zdawania testów. Nieważne było, by rozumieć otaczający świat, by umieć myśleć. Trzeba było umieć rozwiązywać testy. To nie przypadek, że rażący brak wykształcenia nazywa się dziś gimbazą.
Konserwatywny model edukacji zakłada, że jej celem jest umożliwienie młodemu człowiekowi zanurzenia się w kulturze swojego kraju. To oznacza, że konieczne jest przekazanie pewnego minimum kompetencji. W takim rozumieniu podstawą programu jest nauka myślenia i nacisk na kształcenie humanistyczne. Nie oznacza to, że ze szkoły mają zniknąć przedmioty ścisłe, raczej o to, by absolwent liceum ogólnokształcącego, po zakończeniu 12 lat edukacji, był rzeczywiście ogólnie wykształcony.
Zwolennicy konserwatywnego modelu edukacji lubią się odwoływać do przykładów historycznych i przypominać czasy przedwojenne, gdy zdanie dużej matury nie tylko umożliwiało podjęcie studiów, ale też było przepustką do wyższych szczebli urzędniczych w administracji państwowej.
Ale tu dochodzimy do sedna sprawy: konserwatywne podejście zakłada elitarność edukacji. Nie jesteśmy w stanie zmienić matury w egzamin z wysokiej kultury dla 100 proc. polskich dzieci, bo po prostu nie wszystkie się do tego nadają. Konstruując system edukacji, trzeba iść na kompromis pomiędzy elitaryzmem a masowością. Minister nauki zaczyna dziś promować uczelnie za to, że będą kształciły mniejszą liczbę studentów, ale za to na wyższym poziomie. To samo powinno dotyczyć edukacji na wcześniejszych etapach.