Le Corbusier zrealizował 78 budynków w 12 krajach. Projektów zostawił znacznie więcej, bo około 300. Ale jego idee architekci moderniści rozprzestrzenili w wielkiej skali na całym świecie. Dlaczego współczesne metropolie ze szklanymi drapaczami chmur, osiedlami blokowisk, trasami szybkiego ruchu nie są miastami szczęśliwymi, jak widział je „papież modernizmu", nazwany także Picassem architektury? Trwa spór, czy jego awangardowa utopia była rewolucją czy klęską. Kim był Le Corbusier – wielkim wizjonerem czy niebezpiecznym demiurgiem?
Na liście UNESCO
U szczytu sławy na Starym Kontynencie Le Corbusier postanowi skonfrontować swoje wizje z architekturą amerykańską. W 1935 r. 48-letni Le Corbusier wyruszył do Stanów Zjednoczonych na transatlantyku s/s „Normandie", aby skonfrontować swoje wizje architektury i miasta. Zaczął od Nowego Jorku, ucieleśnienia nowoczesności, który chciał zobaczyć od dawna. A potem odbył tournée po 20 miastach pod patronatem nowojorskiego Museum of Modern Art, wygłaszając 22 wykłady w 34 dni. Na trasie tej były m.in. Yale, Harvard, Boston, Princeton, Filadelfia, Chicago i Detroit. Ledwie zszedł z pokładu transatlantyku, na pytanie dziennikarzy o to, co myśli o Nowym Jorku, odpowiedział zaskoczonym Amerykanom: „Drapacze chmur są za małe", co natychmiast podchwycił i przekazał światu „New York Herald Tribune".
Na swych wykładach kreślił urbanistyczne wizje z rozmachem, rysując je na wielkich arkuszach i nie zaglądając do notatek. Gdy na jednym z uniwersytetów w trakcie obiadu u rektora ktoś poprosił go o wyjaśnienie jego urbanistycznych idei, pożyczył od jednej z pań szminkę i wyrysował plan miasta wprost na obrusie.
Na Manhattanie był oczywiście na szczycie najwyższego wówczas wieżowca Nowego Jorku – Empire State Building (381 m, a jeśli liczyć z iglicą 443 m), wzniesionym w 1931 r. po wielkim kryzysie. Widział też inne drapacze chmur Manhattanu, m.in. Chrysler Building i RCA Building Rockefeller Center.