Wysoka komisja, którą powołano do wyjaśnienia jego sprawy, uznała, że nie miał wystarczających kwalifikacji do pełnienia funkcji, które powierzał mu Antoni, i zmusiła go do tego, by opuścił szeregi miłujących „prawo i sprawiedliwość". Temat wydaje się zamknięty, lecz niepokoić może milczenie samego Antoniego. Możliwe, że postanowił spędzić ten święty czas na refleksji, w odosobnieniu.
Podniosły nastrój zepsuła demonstracja siły, jaką urządził Donald – ten, który swego czasu uciekł do Brukseli. Otóż pojawił się on w stolicy swego kraju wezwany przez wysokich śledczych na przesłuchanie. Witany był przez tłum zwolenników, który w towarzystwie telewizyjnych kamer zaprowadził go przed oblicze śledczych. Wmieszałem się w ten tłum. Niektórym postronnym obserwatorom widowisko kojarzyło się z Twoim triumfalnym wjazdem do Jerozolimy, ale uważam, że to gruba przesada i nadużycie. Był to bowiem spektakl pełen obłudy w wykonaniu tych, którzy dbają „o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są one zdzierstwa i niepowściągliwości". Przypominało to wszystko Twoje słowa o grobach pobielanych, „które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa". I choć Donald był głównym bohaterem widowiska, to prym wiódł tam Mateusz z kitką. On i jego towarzysze z zewnątrz wydają się „ludziom sprawiedliwi", lecz wewnątrz pełni są „obłudy i nieprawości". Wiem, że ostateczna ocena tych wydarzeń nie należy do mnie, ale wydaje mi się, że czas najwyższy, by odbyć z jego aniołem długą rozmowę. Zwłaszcza że właśnie wydaje on jakąś książkę, w której ma opisać swoją drogę buntu. Dotychczasowe ostrzeżenia, jakie od nas otrzymał, nie przyniosły oczekiwanego efektu.
W całej tej sprawie pozytywnie należałoby ocenić Grzegorza, który jest następcą Donalda. Ani on, ani żaden z jego stronników nie brali udziału w tym przedstawieniu. Poszli w tym czasie oddać należny hołd Żydom, którzy cierpieli w tym mieście przed laty. Być może jestem w błędzie, lecz chyba można wierzyć w szczerość ich intencji.
Wśród spraw drażliwych jest tu temat wywołany przez Zbigniewa sprawiedliwego. Otóż zamierza on wyrzucić z najwyższych trybunałów kwas, który „całe ciasto zakwasza". Chyba wziął sobie do serca słowa Pawła, który przed laty do braci w Koryncie pisał, by wyrzucili stary kwas i stali się nowym ciastem. Być może się mylę, lecz wydaje mi się, że trochę źle interpretuje Jego słowa i nie szuka w tych trybunałach nawet dziesięciu sprawiedliwych. Szkoda, bo mogą przy tym ucierpieć niewinni. Tak w ogóle widzę w tych ludziach coraz więcej podejrzliwości, coraz więcej nieprzyjaźni. Boję się, że do niczego dobrego to nie doprowadzi, lecz jednocześnie ufam, że Ty masz nad tym wszystkim kontrolę.
—Anioł Polak