Najpierw tygodnik odpytał znanych aktorów. Z rozmowy z nimi przebił się do opinii publicznej jeden głos, który nie wiedzieć czemu, spotkał się z głębokim protestem, również ze strony środowisk żydowskich. Aktorka opowiedziała o emocjach, jakie wywołały w niej słowa prezesa partii rządzącej: „Poczułam się jak żydowskie dziecko w tramwaju w czasie okupacji".
Ale ta wypowiedź nie może nam przysłonić innych trafnych uwag jej kolegów i koleżanki po fachu. „Mnie martwi również narastająca ksenofobia, galopujący antysemityzm, homofobia i próba zdeptania godności kobiet"; „Będą mogli [myśliwi – M.S.] strzelać do żubrów i innych chronionych gatunków. Nie wyobrażam sobie, bym mogła siedzieć w domu, gdy rząd chce wypowiedzieć konwencję antyprzemocową, gdy zmienia na gorsze standardy opieki okołoporodowej".
Wisienką na torcie jest zdanie: „Dziś neutralność to obojętność, egoizm i nieodpowiedzialność. Nie można być neutralnym".
W ubiegłym tygodniu tygodnik zaprezentował postawy zwykłych Kowalskich. „Kiedy słyszę o majstrowaniu przy KRS, to robi mi się autentycznie słabo. A przecież lista jest znacznie dłuższa: szerzenie nienawiści do innych, ksenofobia, antysemityzm"; „Choruję częściej niż zwykle, stres osłabił moją odporność"; „Czasem aż nie mogę oddychać, tak się czuję przytłoczona tym, co się dzieje". Starsza pani mówi: „Tak żal tych 27 lat, kiedy wszystko szło do przodu. Człowiek (...) nie bał się, że ktoś na niego doniesie, że powie coś nie tak". „Nigdy jeszcze nie było tak źle, a pamiętam przecież wojnę, strach i głód".
Jedną z rozmówczyń najbardziej denerwują ci, którzy mówią: „Trzeba wsłuchać się w racje obu stron". Jej zdaniem „to jest niepojęte wygodnictwo i ślepota".