Słowo „ojczyzna" jest tu najważniejsze, choć – jak to zwykle w zbrodniczych reżimach bywa – to, co publiczne, jest nierozerwalnie splecione z tym, co prywatne. Kiedy w marcu 2012 r. Hisham Matar po 33 latach wracał do Libii, pokonywał przepaść oddzielającą chłopca od dojrzałego mężczyzny i cenionego na świecie powieściopisarza. Wraz z rodziną opuścił Libię w 1979 r., mając niespełna dziewięć lat. Matarowie przed reżimem Muammara Kaddafiego uciekli najpierw do Nairobi, a potem do Kairu, w którym osiedli właściwie na stałe. Ojciec Hishama – Dżaballah – próbował organizować partyzantkę. Często znikał, jeżdżąc głównie do Czadu. Tam, w pobliżu libijskiej granicy, stworzył wojskowe obozy szkoleniowe, dowodził też małą armią. Koordynował ponadto uśpione komórki opozycyjne w Libii i zbierał pieniądze na rzecz swojej organizacji.
Matarowie byli zamożną rodziną, Dżaballah wzbogacił się na imporcie towarów z Zachodu i Japonii na Bliski Wschód (m.in. samochodów Mitsubishi i obuwia Converse). Później większą część pieniędzy przeznaczył na partyzantkę. Gdy szykował się do uderzenia, do akcji wkroczyła egipska tajna policja. 12 marca 1990 r. Dżaballah został porwany z kairskiego mieszkania. Znalazł się w więzieniu Abu Salim w Trypolisie, zwanym „Ostatnim przystankiem", zsyłano tam bowiem ludzi, o których reżim chciał zapomnieć.
W zsynchronizowanej akcji aresztowano także stryja Hishama Mahmuda, wujka Hmada i kuzynów Alego oraz Saleha. Ci czterej wyszli z Abu Salim prawie 21 lat później. „Kiedy człowieka wypuszczają z więzienia po tylu latach, wyrządzona mu krzywda ujawnia się w pełnym wymiarze. Dopiero wtedy można sobie zdać sprawę, ile czasu upłynęło, jak bardzo zmienił się świat, ile nas ominęło" – przenikliwie zauważa Hisham Matar. Jego własna krzywda ujawniła się w jeszcze brutalniejszy sposób. Po obaleniu Kaddafiego i wyzwoleniu Abu Salim w tym samym 2011 r. w jednej z cel znaleziono ślepca ze zdjęciem Dżaballaha. Nie wiedział, kim jest. Nie był jednak ojcem Hishama.
Dyktatura zamiast modernizacji
Historia Matarów mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Może najbardziej dramatyczne w „Powrocie" są wracające jak refren słowa z „Odysei": „Obym się był raczej urodził synem szczęśliwego męża, który pośród swoich dóbr dożyłby starości! A tak, zrodził mnie pono najnieszczęśliwszy ze śmiertelnych". Dżaballaha Matara łączyła zresztą z Odysem niezłomność w dążeniu do celu. O ile dla Odysa celem był powrót na Itakę, o tyle ojciec Hishama miał w sercu Libię. W pewnym momencie Dżaballah mówi najbliższym, aby nie rywalizowali z Libią, bo zawsze przegrają. „Jestem synem niezwykłego człowieka – zauważa Hisham – może nawet wybitnego. (...) Bardzo chciałem zawrócić go z drogi, którą obrał. Była to dla mnie pierwsza lekcja, że nie zawsze da się namówić kogoś, by zboczył z niebezpiecznego kursu".
Dżaballah urodził się w rodzinie, w której tradycja oporu wobec narzuconych władz była silna. Jego ojciec (a dziadek Hishama) Hamed dosłownie cudem przeżył walkę zbrojną z Włochami, którzy okupowali Libię do 1943 r. Potem kraj znalazł się pod kontrolą Brytyjczyków i Francuzów.