Czy to możliwe, by w czasach postępu technicznego, skokowego wzrostu światowej wymiany handlowej i powstawania nowych, rewolucyjnych metod produkcji największa gospodarka świata ograniczyła do minimum kontakty z zagranicą? Jak najbardziej możliwe. Tak się stało, gdy w XVIII w. Chiny postanowiły gospodarczo i politycznie odgrodzić się od „zamorskich diabłów". „Niebiańska Dynastia posiada wszystko w wielkiej obfitości i w jej granicach nie brakuje żadnego produktu" – w ten sposób chiński cesarz Qianlong Wspaniały (panujący w latach 1736–1795) odpowiedział w 1793 r. na prośby brytyjskiego ambasadora lorda Macartneya o poszerzenie możliwości wymiany handlowej między Wielką Brytanią a Chinami.
By herezja nie mąciła umysłów
Lord Macartney klękał przed cesarzem trzy razy i dziewięciokrotnie bijąc mu pokłony, dotykał czołem podłogi. Podarował chińskiemu władcy dwie najnowocześniejsze haubice górskie wraz z amunicją. Wszystko na nic. Czołobitność nie wzruszyła Qianlonga, a działa trafiły do magazynu, gdzie nietknięte przeleżały długie lata. Cesarz nie zgodził się otwierać portów na wymianę handlową z Europejczykami. Odmówił też wpuszczania chrześcijańskich misjonarzy, gdyż by „herezja nie mąciła umysłów naszego ludu, należy całkowicie oddzielić Chińczyków od cudzoziemców".
Stwierdził jednak, że z przyczyn humanitarnych port w Kantonie pozostanie otwarty dla cudzoziemskich kupców. Wszak tragedią byłoby odcięcie reszcie świata dostępu do chińskich towarów. Następnie napisał list do króla Jerzego III, w którym ostrzegał, że będzie strzelać się do brytyjskich statków handlowych, które zbyt blisko podpłyną do chińskich wybrzeży gdziekolwiek poza Kantonem.
Ustanawiając administracyjną barierę między Chinami a światem Zachodu, cesarz nie kierował się ignorancją ani zadufaniem. Interesującym się nowinkami technicznymi, także tymi pochodzącymi z Europy, tyle że – na własny rachunek. Jego obserwatorium astronomiczne w Pekinie obsługiwali europejscy eksjezuici używający sprzętu ze Starego Kontynentu. Mapy, którymi się posługiwał podczas wypraw wojennych, kreślili biali misjonarze. Cesarz ograniczając Europejczykom dostęp do chińskiego rynku, nie kierował się też rachunkiem ekonomicznym. Regularnie przeglądał sprawozdania finansowe i wiedział, że cło z Kantonu przynosi państwu wielkie dochody (w 1790 r. 1,1 mln srebrnych taeli, czyli sztabek zawierających po 38 gr srebra). Chińska herbata i jedwab były rozchwytywane w Europie, a zagraniczni kupcy bili się o możliwość ich zakupu. Otwarcie dla nich większej ilości portów przyniosłoby więc Chinom duży napływ twardej, srebrnej waluty.
Skąd więc dziwna decyzja Qianlonga? Wynikała ona głównie z obaw przed buntami poddanych, na których zły wpływ miałyby kontakty z cudzoziemcami. Dynastia Qing, której przedstawicielem był Qianlong, wywodziła się od mandżurskich najeźdźców, którzy podbili Chiny. W XVIII w. w wielu okrutnych wojnach rozszerzyła granice Państwa Środka, rozciągając swoje panowanie na wiele bitnych i nieprzyjaźnie do niej nastawionych ludów. Do tego doszła eksplozja demograficzna będąca skutkiem wielu lat doskonałych zbiorów. Za panowania Qianlonga ludność Chin wzrosła dwukrotnie i sięgnęła 300 mln. Pod koniec XVIII w. klimat na świecie się oziębił, zbiory stawały się słabsze, a rolnictwo mniej wydajne. Zaczęły wybuchać chłopskie rebelie. Autorytet dynastii umożliwiający kontrolę ogromnego terytorium był zagrożony. Cesarz zdecydował się więc na ograniczenie kontaktów kraju z Zachodem.