Gdybym tylko wiedział, powinienem był zostać zegarmistrzem – miał stwierdzić Albert Einstein, komentując rolę, jaką odegrał w powstaniu bomby atomowej. Na szczęście apokaliptyczny scenariusz trzeciej wojny światowej z użyciem broni atomowej i kolejnej, toczonej za pomocą kijów i kamieni, przedstawiony przez tegoż Einsteina się nie zrealizował. Jednak to twórca teorii względności jest najbardziej aktualnym dowodem na to, że za przełomy w nauce trzeba często zapłacić bardzo wysoką cenę, a ich skutkiem są zjawiska, które nie pozwalają się cieszyć w pełni z tego, że oto zrobiliśmy kolejny krok na drodze do poznania istoty wszechrzeczy.
O ile jednak Einstein miał szansę jeszcze za swojego życia zobaczyć, jak jego przełomowe odkrycie staje się źródłem ludzkiego cierpienia, o tyle w wielu wcześniejszych przypadkach przyczynę i skutek dzieliło na tyle dużo lat, że autorzy przełomów nie mieli okazji przekonać się, jak ludzkość wykorzystuje ich odkrycia. Może dlatego Francis Bacon nigdy nie pomyślał, że powinien był się poświęcić wyłącznie polityce, a Karol Darwin nie żałował, że porzucił studia medyczne.
Błędne miłosierdzie
Nieprzypadkowo wymieniam akurat Bacona i Darwina. Ten pierwszy, choć nie ma w swoim dorobku tak chwytliwego hasła, jak „Myślę, więc jestem" Kartezjusza, położył fundamenty pod Oświecenie, a więc epokę, która całkowicie i ostatecznie zmieniła relację między człowiekiem a otaczającym go światem.
Brytyjskiemu filozofowi zawdzięczamy bowiem redefinicję roli, jaką miała spełniać nauka. Przed Baconem służyła ona w chrześcijańskiej Europie głównie lepszemu zrozumieniu świata, który jednak był stałym i nieomal niezmiennym boskim projektem. Biblijny apel o „czynienie sobie Ziemi poddaną" był odczytywany jako wezwanie do mądrego zarządzania tym, co Bóg podarował człowiekowi. Tymczasem Bacon uznał, że nauka ma pomóc w zmienianiu świata na lepsze, w czym tliła się już rewolucyjna oświeceniowa idea człowieka zdolnego kształtować otaczającą go rzeczywistość i czynić sobie Ziemię poddaną przez projektowanie jej na nowo. Doceniając to, że Bacon dał również ludziom narzędzie do realizacji tego celu w postaci metody naukowej opartej na empirii, nie można nie zauważyć, że to właśnie idea człowieka, który dzięki zdobytej wiedzy w radykalny sposób zmienia rzeczywistość, dała początek zupełnie nowemu światu.
„Wpływ Bacona na współczesny świat jest tak wielki, że każdy człowiek, który jedzie pociągiem, wysyła telegram (...), je dobry obiad, podziwia wspaniały ogród i przechodzi bezbolesny zabieg chirurgiczny, coś mu zawdzięcza" – pisał XIX-wieczny historyk William Hepworth Dixon. Bacon niejako uwolnił człowieka od niezmiennego, boskiego planu, przekonując, że plan ów można korygować. To z kolei otworzyło drogę do tego, by świat stał się lepszy. I drogę do tego, by stawał się gorszy.