Chrabota: Czy w internecie prawda się obroni

Czym jest kłamstwo w czasach, które kwestionują istnienie prawdy? Czyżby tylko stanem emocjonalnym? Subiektywną interpretacją? Ekspresją tożsamości? Żartobliwą zmyłą? Ściemą? Internetowym hejtem? Czym jeszcze? Czy w ogóle jest jeszcze kłamstwem?

Aktualizacja: 08.01.2017 15:44 Publikacja: 05.01.2017 12:24

Chrabota: Czy w internecie prawda się obroni

Foto: Fotorzepa

Zaprzeczenie możliwości istnienia obiektywnej prawdy wymyślono w filozofii już dawno temu, w czasach antycznych. Jeden z sofistów, Gorgiasz, w dziele „O naturze, czyli o niebycie" dowodził, że „nic nie istnieje, a nawet jeśli coś by istniało, nikt nie mógłby o tym wiedzieć. A nawet gdyby ktoś o tym wiedział, nie mógłby tego nikomu zakomunikować".

Jak to wyznanie miałoby brzmieć w epoce internetu? Może tak: „W sieci istnieje wszystko. A nawet jeśli by nie istniało, nie możesz o tym wiedzieć. A nawet gdybyś wiedział, nikt w to nie uwierzy". To samo? Nie całkiem, ale, paradoksalnie, wartość logiczna obu sentencji jest podobna. Bo absolutne nic jest równe absolutnie wszystkiemu.

W pierwszym przypadku prawda zwyczajnie umyka poznaniu. W drugim rozmywa się w nieskończonej wielości. Staje się postprawdą. Przezroczystym substytutem w zmultiplikowanym świecie wielosądu. Na dodatek zasłoniętym przez świat pozorny.

Tak uważał człowiek, do którego często na tych łamach powracam, wielki pesymista XX wieku Jean Baudrillard. Według jego teorii wizerunek świata to ciągle powiększający się zestaw symulacji pozorujących prawdę o rzeczywistości. Ta oddala się od nas w miarę rozwoju mass mediów, czyli postępu. Rzeczywistość powoli ustępuje hiperrzeczywistości. A możliwość obiektywnego poznania umiera.

Czyż to nie oznacza śmierci prawdy? Co pozostaje? Tylko bunt. Nie ironia, sarkazm czy sceptycyzm. Wszelkie stany letnie, o niskiej temperaturze wrzenia, są tylko półśrodkami. Uratować nas może tylko bunt, więc ten odruch jest coraz powszechniejszy w świecie ludzi. Ale jak się buntować przeciw diagnozie Baudrillarda, kiedy cały XX wiek był ufundowany na kłamstwie?

Czymże innym był komunizm, który przeorał pół planety, spowodował i wciąż powoduje śmierć dziesiątków milionów ludzi, destrukcję kultury i degradację człowieczeństwa? Czym faszyzm, nazizm, maoizm i reszta ideologii, które obiecywały raj na ziemi, a przyniosły piekło? Czymże innym jest dziś konsumeryzm, który opowiada mit o tym, że wyzwoli nas nieograniczony dostęp do dóbr materialnych?

Czy ta legenda wytrzymuje konfrontację z rzeczywistością? Świat początku XXI wieku bezlitośnie obnażył siłę także tego mitu. Obietnica się nie zrealizowała, więc musiała przyjść kolejna fala buntu. Ludzie wyszli na ulice, zaprotestowali przy urnach. Podemos, Syriza, Brexit, Trump to tylko kolejne fazy upadku nowej iluzji.

Jest jeszcze internet z jego legendą o pełnej wolności w wirtualnym świecie. To kolejna sztuczka, która ma zasłonić prawdę. Sieć jest do tego jakby stworzona. Gorgiasz z pewnością zacierałby z radości ręce. Wielkie wszystko jest tożsame z wielkim niczym. Szukamy w sieci prawdy o sobie, świecie, objawieniu, a znajdujemy śmietnik cudzych poglądów. Tylko udających prawdę, a z gruntu zakłamanych, zafałszowanych, poddanych świadomej lub nieuświadomionej manipulacji.

Internet to symulacja do potęgi, a zarazem jedyna forma obcowania z rzeczywistością, która ma potencjał ogarnięcia ludzkości. Czy mamy szansę na obronę w niej resztek prawdy? I jak? Znów pytanie bez odpowiedzi. Bez, choć to od niej zależy przetrwanie.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Zaprzeczenie możliwości istnienia obiektywnej prawdy wymyślono w filozofii już dawno temu, w czasach antycznych. Jeden z sofistów, Gorgiasz, w dziele „O naturze, czyli o niebycie" dowodził, że „nic nie istnieje, a nawet jeśli coś by istniało, nikt nie mógłby o tym wiedzieć. A nawet gdyby ktoś o tym wiedział, nie mógłby tego nikomu zakomunikować".

Jak to wyznanie miałoby brzmieć w epoce internetu? Może tak: „W sieci istnieje wszystko. A nawet jeśli by nie istniało, nie możesz o tym wiedzieć. A nawet gdybyś wiedział, nikt w to nie uwierzy". To samo? Nie całkiem, ale, paradoksalnie, wartość logiczna obu sentencji jest podobna. Bo absolutne nic jest równe absolutnie wszystkiemu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie