Boff zastrzega wprawdzie, że byłby to eksperyment, podjęty na próbę w kraju, w którym dramatycznie brakuje księży. Samemu teologowi zmiana ta ma być obojętna, bo on i tak sprawuje msze, spowiada czy chrzci dzieci we wspólnotach, do których żaden ksiądz nie dociera. A wszystko to robi, choć wiele lat temu zrzucił habit. Biskupom ponoć w ogóle to nie przeszkadza.
Oczywiście Boff jest pozerem, a jego rozważania trzeba dzielić na pół, ale... faktem jest, że jego inspirację widać w encyklice „Laudato si". Nie ma też wątpliwości, że brazylijscy biskupi od dawna zabiegają u kolejnych papieży o ograniczenie reguły celibatu dla kapłanów, święcenie mężczyzn żonatych czy jakiekolwiek inne rozwiązania, które mogłyby zwiększyć liczbę księży w tym ogromnym kraju. Poprzedni papieże, św. Jan Paweł II i Benedykt XVI, zdecydowanie odmawiali. Czy zgodzi się na to Franciszek? Pewności rzecz jasna nie ma, bo obecny papież dotąd mocno podkreślał, że brak kapłanów nie powinien być powodem zmiany reguł, ale wykluczyć tego też się nie da.
Zniesienie celibatu (a dokładniej uczynienie go nieobowiązkowym), choć nie dotyczyłoby doktryny (wymóg bezżenności stawiany łacińskim kapłanom to kwestia starodawnego, ale jednak tylko, zwyczaju i prawa kanonicznego), byłoby potężną rewolucją. Łacińskie rozumienie kapłaństwa, jego duchowość są bowiem ściśle związane z bezżennością i trudno byłoby wypracować nowe wzorce. Tyle tylko że Franciszek wyraźnie chce Kościół decentralizować i spluralizować, a to może oznaczać, że zgodzi się na przykład, by w pewnych regionach celibat przestał być obowiązkowy. Zapewne nie będzie to dotyczyć Europy, ale już w Brazylii czy Afryce dlaczego nie?
Gdyby do tego doszło, byłby to gigantyczny eksperyment o nieprzewidywalnych konsekwencjach, zarówno dla rozumienia kapłaństwa, życia zakonnego, jak i działania wspólnoty katolickiej. Decyzja ta dotyczyłaby jednak tylko nowo święconych kapłanów. Żonaci mężczyźni mogliby przyjąć święcenia kapłańskie, tak jak mogą uczynić to teraz kapłani greckokatoliccy czy – szerzej – duchowni katolickich Kościołów wschodnich, a także anglikańscy pastorzy przechodzący na katolicyzm i przyjmujący warunkowe święcenia w Kościele katolickim.
Trudno sobie nawet wyobrazić, by Franciszek miał się zdecydować na rozwiązanie proponowane przez brazylijskiego teologa. Nie chodzi o kwestię „zdrady" czy „porzucenia kapłaństwa", ale o to, że byłoby to niezgodne z najgłębszą tradycją Kościoła, którą respektują wszystkie Kościoły wschodnie. Otóż w nich, choć kapłan może być żonaty, to małżeństwo musi być zawarte przed święceniami kapłańskimi. Te ostatnie są bowiem swoistą „pieczęcią" sakramentów, a kapłan jest przez nie poślubiony Kościołowi (w większości języków, poza polskim, jest on rodzaju żeńskiego), to zaś oznacza, że nie może się żenić. I nawet po śmierci żony musi zostać w celibacie. Powtórne małżeństwo (czy małżeństwo po święceniach kapłańskich) oznacza automatyczne wydalenie ze stanu kapłańskiego.