Rozmowa rozpoczęła się od problemów reprywatyzacji w Krakowie. - Kraków to właściwie nie reprywatyzacja, tylko oddawanie kamienic właścicielom, przynajmniej tak to powinno wyglądać. Po wojnie komuniście nie przejmowali kamienic w sposób uporządkowany, tylko wchodzili i zajmowali je, nie troszcząc się o żadne wpisy formalne. Po 1989 roku właściciele zgłaszali się do sądów i sądy im te nieruchomości oddawały. Została jednak cała gama nieruchomości o niejasnym statusie, szczególnie chodzi o mienie pożydowskie. Zaczęły grasować różnego rodzaju szajki, które wyłudzały kamienice. Posługiwano się papierami i pieczęciami, które ocalały we Lwowie. Pierwszy proces, w którym skazano taką szajkę, odbył się 15 lat temu - mówił poseł.
- Zaproponowany przez wiceministra Patryka Jakiego projekt ustawy reprywatyzacyjnej zapewne zmieni wiele w całej Polsce, ale mam wątpliwości: taką ustawę powinien prezentować premier. Nie wiem, czy to nie kolejny piarowski zabieg wiceministra - mówił Sonik. - Proszę pamiętać, że rok temu PO złożyła projekt ustawy reprywatyzacyjnej u marszałka Kuchcińskiego, ale nie nadano mu żadnego biegu. My również stoimy na stanowisku, że należy zakończyć ten proces: wyznaczyć ostateczny termin, do którego można zgłaszać roszczenia, określić sposób zwrotów, zakazać sprzedaży kamienic z lokatorami.
Sonik przypomniał, że w Krakowie problem takich "sprzedanych" lokatorów dotyczy ponad 50 tysięcy osób, których, przez stopniowe podwyższanie czynszów wyrzucono z ich domów. - Centrum Krakowa staje się powoli wydmuszką - mówił poseł. - W Krakowie mechanizm reprywatyzacyjny był inny niż w Warszawie - to prokuratura odrzucała skargi wyrzucanych lokatorów pisząc, że nie są stroną, a sądy wydawały różne dziwne wyroki, wyznaczano kuratorów dla 130-letnich ludzi. Zaniechania samorządów po 1989 roku polegały na tym, że nie zinwentaryzowano tych kamienic, nie powołano zespołu archiwistów, historyków, który oparłby się presji różnego rodzaju lobbystów, którzy wykazywali fałszywych spadkobierców - uważa Sonik.