Siemoniak skrytykował słowa płk. Sławomira Kocanowskiego, dowódcy jednej z brygad obrony terytorialnej, który w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" powiedział m.in. że żołnierze OT "będą prowadzili rozpoznanie także w swoim otoczeniu, tam, gdzie, gdzie mieszkają, pracują. Będą widzieć, kto przybywa, co robi". - To się dzieje tak samo naturalnie, jak każdy z nas obserwuje wprowadzającego się sąsiada: kto to, jaka rodzina, jaki samochód itd. – dodał.
Od słów pułkownika odcięło się Dowództwo Obrony Terytorialnej. "Zdecydowanie potępiamy prezentowane przez niektóre media tezy i opinie zbudowane wokół wyrwanych z kontekstu wypowiedzi dowódcy 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej płk. Sławomira Kocanowskiego" - głosi wydane przez nie oświadczenie.
- Jest szokujące, że MON się od takich słów nie odciął - stwierdzi były szef MON.
- Pułkownik sam nie wymyśla takich rzeczy - musiał je słyszeć od Macierewicza. Wygląda na to, że Macierewicz chce stworzyć armię kapusiów - ocenił Siemoniak.
- Apelują o to, aby rząd i MON się od tego odcięli - dodał przypominając, że istnieją inne służby, które zajmują się zbieraniem informacji o obywatelach.