We wtorek w życie wchodzi nowelizacja przepisów ważna dla tysięcy pracowników zatrudnionych w upadających spółkach. Ostatnio ten problem dotknął zatrudnionych w sieci supermarketów Alma czy setek pracowników Praktikera. Okazuje się, że już teraz nie jest im łatwo starać się o wypłatę pensji, gdy kasa ich pracodawcy jest pusta. A po zmianach, gdy spółka stanie się niewypłacalna zatrudnionym w niej osobom nawet trudniej będzie uzyskać należne im pieniądze. Choć miało być inaczej.
Z informacji, do jakich dotarła „Rzeczpospolita", wynika, że pracodawca, który wpadnie w tarapaty, najczęściej porzuca swoich pracowników. Tak było właśnie w przypadku pracowników Praktikera. Po tym jak w lutym tego roku komornicy zapieczętowali 9 z 14 sklepów, zatrudnieni w nich pracownicy miesiącami nie wiedzieli, czego mają się spodziewać. Spotykali się codziennie rano pod zamkniętymi drzwiami, podpisywali listę obecności i rozchodzili się do domów.
Porzuceni zostaną bez pieniędzy
Do tej pory, już na etapie niewypłacalności spółki, a jeszcze przed ogłoszeniem postępowania upadłościowego, mogli złożyć wniosek o wypłatę pełnego świadczenia z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. To świadczenie jest wypłacane maksymalnie w wysokości trzykrotności przeciętnego wynagrodzenia, które obecnie wynosi 4220,69 zł (komunikat GUS z 9 sierpnia 2017 r.). W takiej sytuacji Fundusz może pokryć zatrudnionym zaległości do 12 662,07 zł.
– Większość postępowań w sprawie wypłaty świadczenia, jakie toczą się w Funduszu, jest wszczynana właśnie na tym etapie – mówi pracownik oddziału FGŚP w północnej Polsce. – Po zmianach taka osoba będzie mogła liczyć na jednorazową zaliczkę w wysokości minimalnego wynagrodzenia. To niewielka kwota w stosunku do roszczeń pracowników. Po zmianach pełna wypłata będzie im przysługiwała dopiero po zakończeniu postępowania upadłościowego spółki lub wtedy, gdy sąd upadłościowy odmówi wszczęcia takiego postępowania ze względu na brak środków w majątku spółki.
Jak to może wyglądać w praktyce, może jeszcze raz pokazać najnowszy przypadek Praktikera. Zdaniem zatrudnionych władzom upadającej spółki nie zależy na szybkim przeprowadzeniu postępowania upadłościowego.