Oczywiście widzę, ale nie walkę o złoto, tylko widzę szansę, żebyśmy zrobili to, co do nas należy. Jak będzie, czas pokaże. Przed konkursem indywidualnym też wydawało się, że Norwegowie są nie do pokonania.
Szansa jest jednak duża, największa w historii na ten medal...
Ale nic nie stawiamy sobie za cel. Nie nakręcamy siebie bez potrzeby. Stać nas na wiele, ale tylko pod warunkiem, że każdy zrobi najlepiej to, na co go stać.
Ale koledzy mówili, że ten medal jednak trochę ich nakręca...
Cieszę się bardzo.
Trochę też relaksuje, daje większy komfort?
No tak.
To prawda, że w konkursach drużynowych jeszcze bardziej się staracie?
Te konkursy zawsze wyciągają z nas więcej energii. Każdy stara się zrobić wszystko tak jak trzeba, bo wie, że jeśli coś zawali, to także całej drużynie.
Czy docierało do pana, że ten tydzień był bardzo trudny dla całej polskiej reprezentacji olimpijskiej, że w Polsce ją krytykowano, a pan dostarczył wreszcie ten medal i trochę uratował sytuację?
Bardzo proszę. Ale tak poważnie, to staram się nie czytać tego, co piszą w internecie, nie śledzić mediów, bo czasem wystarczy jeden artykuł, jedno zdanie, które zaburzy nasz spokój, lub pewność siebie. Choć pewności siebie to chyba nie, ale po co się niepotrzebnie nakręcać. Mamy wystarczająco dużo emocji.
—w Alpensia Ski Jumping Center wysłuchał Krzysztof Rawa