– Decyzja MKOl jest haniebna. Podjęto ją z pobudek politycznych – twierdzi premier Rosji Dmitrij Miedwiediew.
Pomimo tej gniewnej reakcji szef MKOl Thomas Bach uznaje sprawę za zakończoną, choć nie brakuje obaw, że jeszcze przed piątkowym rozpoczęciem igrzysk Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu coś od siebie dołoży. Czasu jest jednak bardzo mało.
Jeśli nic się nie zmieni, w Pjongczangu wystartuje 169 rosyjskich sportowców, bez flagi i hymnu. Jedynym – zapowiadanym od dawna – ustępstwem ze strony MKOl jest to, że jeśli igrzyska potoczą się bez dopingowych incydentów, to Rosjanie będą mogli założyć narodowe stroje podczas ceremonii zamknięcia.
Francuzka Valerie Fourneyron, szefowa specjalnej komisji, która analizowała sytuację rosyjskich sportowców, starających się po decyzji Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu o prawo startu w igrzyskach, powiedziała: „Decyzja Trybunału nie rozwiała dopingowych podejrzeń, nie dała też podstaw, by 13 ułaskawionych Rosjan mogło wystartować w Pjongczangu".
Być może przed igrzyskami już dalszych prawnych przepychanek nie będzie, ale raczej trudno zakładać, że ta sprawa tak się zakończy.