George Weah: Przed nim najważniejszy mecz

Nowym prezydentem Liberii zapewne zostanie George Weah – zdobywca Złotej Piłki z 1995 roku.

Aktualizacja: 27.12.2017 20:01 Publikacja: 27.12.2017 19:20

George Weah w trakcie kampanii wyborczej.

George Weah w trakcie kampanii wyborczej.

Foto: AFP

– Co chwila słyszę, że ludzie pytają, dlaczego były piłkarz miałby się starać o urząd prezydenta. Tymczasem w przypadku prawnika czy biznesmena takie pytania nigdy nie padają – mówił niedawno Weah, były zawodnik m.in. Paris Saint-Germain i AC Milan. Jedyny pochodzący z Afryki zdobywca Złotej Piłki tygodnika „France Football". Jedyny zdobywca tytułów najlepszego zawodnika Europy, Afryki i świata w tym samym roku (1995). A za kilka dni być może jedyny prezydent państwa – były piłkarz.

Oficjalnie senator Weah reprezentujący Kongres na rzecz Demokratycznych Zmian prezydentem jeszcze nie został. Wciąż liczone są głosy, ale z pierwszych przecieków wynika, że były piłkarz Milanu pokona ze znaczącą przewagą Josepha Boakaiego, który przez minionych 12 lat sprawował urząd wiceprezydenta. Nikogo nie powinno dziwić, że więcej niż dwie doby po wyborach głosy wciąż są liczone. Liberia to jedno z najbiedniejszych państw świata i niemal z cudem graniczy fakt, że drugą turę ostatecznie w ogóle udało się przeprowadzić.

Zaplanowana była na 7 listopada. Oprócz Weaha i Boakaiego w wyścigu o urząd startował Charles Brumskine z Partii Wolności. W pierwszej turze dostał 10 procent głosów (Weah 38, Boakai 29).

Natychmiast po ogłoszeniu wyników zgłosił oficjalne zażalenie w Komisji Wyborczej. Można w nim było przeczytać nie tylko o przypadkach zbyt późnego otwierania lokali czy braku kontroli nad tłumem stojącym w kolejkach, by oddać głos, ale też o „oszustwach i fałszerstwach". Komisja przełożyła drugą turę o dwa tygodnie, a następnie o kolejne. Ostatecznie niczego nie udowodniono i 26 grudnia Liberyjczycy mogli ponownie zagłosować.

Potomkowie niewolników

Weah kandydował na stanowisko prezydenta po raz drugi. W 2005 roku wydawał się faworytem, ale w drugiej turze przegrał z Ellen Johnson-Sirleaf. Była ona pierwszą kobietą wybraną na prezydenta w historii Afryki.

Urząd obejmowała w wyjątkowo trudnym momencie. Liberia została założona przez amerykańskich niewolników, którzy odzyskali wolność i przybyli na kontynent przodków. Na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego osiedlili się w 1822 roku, a niepodległość ogłosili 25 lat później. Konstytucję, ustrój z dominującą rolą prezydenta, flagę – wzorowali na Stanach Zjednoczonych. Liberia aż do lat 80. XX wieku była państwem demokratycznym i jak na warunki afrykańskie raczej zamożnym.

W 1980 roku nastąpił jednak wojskowy pucz, a po nim ponad 20 lat niepokojów, dwie wojny domowe, wskutek których straciło życie 250 tys. ludzi (około 8 proc. populacji kraju), a gospodarka skurczyła się o 90 proc.

Porozumienie pokojowe podpisano dopiero w 2003 roku, a dwa lata później odbyły się wybory, w których Johnson-Sirleaf pokonała w drugiej turze najlepszego piłkarza świata z 1995 roku.

Gdy została zaprzysiężona, 85 proc. Liberyjczyków żyło poniżej granicy ubóstwa (czyli musiało się utrzymać za 1,25 dolara miesięcznie). Dodatkowo w marcu 2014 roku w kraju zapanowała epidemia wirusa Ebola, która pochłonęła 5 tys. ofiar.

Urodzony w biedzie

W 2011 roku pani prezydent, wybrana wcześniej na drugą sześcioletnią kadencję (Weah tym razem był tylko kandydatem na wiceprezydenta), dostała wespół ze swoją rodaczką, aktywistką społeczną Leymah Gbowee, oraz dziennikarką z Jemenu Tawakkul Karman Pokojową Nagrodę Nobla. Zjednoczyła ludność Liberii, zaleczyła rany po wojnach, wygrała z ebolą. Rodacy od swojego kolejnego prezydenta oczekiwać będą wyjścia z biedy, stworzenia nowych posad, zakończenia głodu (38 proc. Liberyjczyków jest niedożywionych).

Weah zna te problemy doskonale. Urodził się w 1966 roku jako jeden z dwanaściorga dzieci Williama i Anny, chociaż wychowany był przede wszystkim przez babcię (ze strony ojca). Mieszkali w Clara Town, dzielnicy Monrovii, w której domy bardziej przypominają szałasy i często zbite są z tektury, drewna i blachy falistej. Ale młody George chodził do szkoły, co świadczy o tym, że jego rodzina nie cierpiała skrajnej nędzy.

Dzięki futbolowi osiągnął to, o czym śnią pewnie wszyscy chłopcy z Santa Clara, kładąc się co wieczór w swoich łóżkach albo na klepiskach. W 1988 roku, już po tym, jak triumfował w rodzimej lidze, trafił do AS Monaco. Jego pierwszym trenerem w Europie został Arsene Wenger. Do dziś przyszły prezydent Liberii pamięta ten czas, gdy jako młody człowiek trafił pod skrzydła francuskiego szkoleniowca. – To jemu zawdzięczam najwięcej – mówił niedawno Weah. – Trafiłem do Francji w szczytowym okresie rasizmu, a on mnie prowadził za rękę i okazywał mi wyłącznie miłość. To on mnie zmuszał i inspirował do ciężkiej pracy.

Do Milanu trafił na początku sezonu 1995/1996 – tam po raz pierwszy mógł się zorientować, że futbol idzie w parze z polityką. Właścicielem klubu był premier Włoch Silvio Berlusconi, który właśnie w Liberyjczyku widział następcę genialnego Marco van Bastena (karierę Holendra zakończyły przedwcześnie kontuzje).

Najsłynniejszego gola w barwach Milanu Weah strzelił na początku kolejnego sezonu, gdy w meczu z Veroną przechwycił piłkę pod własną bramką – po tym, gdy goście wykonywali rzut rożny. Przebiegł całe boisko, mijając po drodze czterech rywali, a sześciu przeciwników próbowało desperacko go dogonić, po czym płaskim strzałem pokonał bramkarza.

Powrót do szkoły

Z porażki w pierwszych wyborach, w których startował, i braku nominacji w drugich wyciągnął wnioski. Wcześniej wypominano mu brak wykształcenia i doświadczenia politycznego, a także odpowiedniego do sprawowania tej funkcji zaplecza.

W 2006 roku Weah skończył liceum, maturę zdał, mając 40 lat. Następnie wyjechał do USA, gdzie na Uniwersytecie DeVry na Florydzie najpierw w 2011 roku uzyskał licencjat z zarządzania, a dwa lata później został magistrem administracji publicznej. W 2014 roku w wyborach do Senatu, w okręgu Monrovia, pokonał syna wciąż jeszcze aktualnej pani prezydent – Roberta Sirleafa.

Szybko też zrozumiał, że w polityce nie wystarczą umiejętności indywidualne. Stanowisko wiceprezydenta obejmie Jewel Howard-Taylor, była żona Charlesa Taylora, odsiadującego 40-letni wyrok za zbrodnie wojenne w czasie liberyjskiej wojny domowej. Były najlepszy piłkarz świata uzyskał poparcie także innego watażki z czasów, gdy Liberyjczycy mordowali się wzajemnie – Prince'a Johnsona, który obciął uszy Samuelowi Doe – przywódcy pierwszego zamachu stanu w 1980 roku – co nagrał na kamerę wideo, a tortury emitowano w publicznej telewizji.

Najważniejszy mecz Weaha dopiero się zaczyna, a kraj, w którym 60 proc. ludności nie skończyło jeszcze 25 lat, liczy, że nowy prezydent stanie się prawdziwym mężem stanu.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: piotr.zelazny@rp.pl

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Legenda brazylijskiego futbolu wraca do gry. 58-latek będzie znów strzelał gole?