Czas odmłodzić Bayern

Jupp Heynckes przybył, zobaczył i zwycięża. Ale w Monachium i tak wszyscy czekają na transfery.

Aktualizacja: 01.11.2017 22:34 Publikacja: 01.11.2017 17:59

Jupp Heynckes ma 72 lata i do pracy w Monachium wezwano go z emerytury

Jupp Heynckes ma 72 lata i do pracy w Monachium wezwano go z emerytury

Foto: AFP

Rzut oka na tabelę zarówno Ligi Mistrzów, jak i Bundesligi wystarczy, by spojrzeć na zatrudnionego w roli strażaka Juppa Heynckesa jak na cudotwórcę. Zespół Roberta Lewandowskiego odrobił 7 pkt straty, jakie miał do Borussii Dortmund, gdy w październiku 72-letni emeryt (skończył trenerską karierę w 2013 roku) obejmował Bayern, by ugasić pożar po Carlo Ancelottim.

W ten weekend monachijczycy jadą do Dortmundu, gdzie zmierzą się z Borussią, która od trzech kolejek nie wygrała meczu. W Champions League Bawarczycy – pozbawieni kontuzjowanych gwiazd – dość szczęśliwie pokonali w Glasgow Celtic 2:1 i zapewnili sobie awans do 1/8 finału.

Skoro jest tak fantastycznie, dlaczego nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Bayern to wciąż kolos na glinianych nogach? W meczu ze Szkotami zespół Heynckesa miał mnóstwo szczęścia, bo to gospodarze byli lepsi i mieli więcej szans na gole. Usprawiedliwieniem są oczywiście braki kadrowe – zabrakło przede wszystkim Lewandowskiego, który według szkoleniowca przeciwko Dortmundowi powinien zagrać od pierwszego gwizdka. W Glasgow nie wystąpili też Manuel Neuer (wróci w styczniu), Franck Ribery (zagra dopiero w następnej rundzie) i Thomas Muller (wróci w połowie miesiąca). Cel został osiągnięty, ale mało kto w Monachium twierdzi, że Heynckes odmienił Bayern.

Wciąż wszystkim dźwięczą w uszach słowa Lewandowskiego, mówiącego, że jest przemęczony. Polak od lat nie ma zmiennika, nie tylko w Bayernie, ale i w reprezentacji. Lewandowski gra we wszystkich meczach po 90 minut i ma prawo czuć się wyczerpany. Dlatego uraz, który zgłosił w weekendowym meczu z RB Lipsk, był tak naprawdę sygnałem ostrzegawczym, że musi choć na chwilę się zatrzymać.

Bayern pojechał do Glasgow na spotkanie Ligi Mistrzów, które decydowało o awansie do fazy pucharowej, z jednym napastnikiem –18-letnim Manuelem Wintzheimerem, który po raz pierwszy znalazł się w kadrze pierwszego zespołu. Oczywiście Wintzheimer nie zagrał ani minuty, a na szpicy biegał ofensywny pomocnik James Rodriguez, ale sam fakt, że tak się stało, świadczy źle o polityce transferowej Bayernu.

I znów wracają słowa niedawnego wywiadu Lewandowskiego dla „Spiegla", w którym mówił, że mistrz Niemiec został w blokach i nie potrafi się odnaleźć w nowych realiach. Polak stwierdził, że Bayernu nigdy nie byłoby stać na taki transfer, jaki przeprowadził PSG, sprowadzając za 222 milionów euro Neymara.

W tej sytuacji większość kibiców czeka na zimowe okno transferowe, by przekonać się, czy słowa Lewandowskiego trafiły na podatny grunt, i opowieści o odmianie Bayernu przez Heynckesa wkłada między bajki. Były napastnik Borussii Moenchengladbach nie jest uznawany za czołowego szkoleniowca Europy, mimo iż dwukrotnie triumfował w Lidze Mistrzów – w 1998 roku z Realem Madryt, a w 2013 z Bayernem. W obu przypadkach tuż po zdobyciu trofeum odchodził z klubu. Z Realu został zwolniony, a podczas jego poprzedniej kadencji w Bayernie już w styczniu ogłoszono, że niezależnie od wyniku, jaki osiągnie, drużynę od następnego sezonu przejmie Pep Guardiola.

Wielu ekspertów uważa, że Niemiec to klasyczny przykład trenera, którego cała filozofia sprowadza się do przysięgi Hipokratesa – po pierwsze, nie szkodzić. Teraz też Heynckes wcale nie był pierwszym pomysłem Bayernu, szefowie klubu najpierw rozmawiali z Thomasem Tuchelem, ale nie dogadali się i wprowadzili w życie plan z najmłodszym trenerem w Bundeslidze (a pewnie i w Europie) Julianem Nagelsmannem. 30-latek prowadzi jednak Hoffenheim i pracę w Bayernie będzie mógł (jeśli oczywiście się dogadają) podjąć dopiero od następnego sezonu. Postanowiono więc, że najlepszym tymczasowym szkoleniowcem będzie Heynckes. I nawet jeśli znów poprowadzi Bayern do sukcesów (ale o zwycięstwo w Lidze Mistrzów będzie znacznie trudniej), w Monachium przyszłości raczej z nim nie wiążą.

Bayern emeryta ma nie tylko na ławce trenerskiej. Gra zespołu uzależniona jest w wielkiej mierze od Ribery'ego (34 lata) i Robbena (33). A w okolicy trzydziestki są jeszcze Lewandowski (29), Vidal (30), Javi Martinez (29), Rafinha (32), Neuer (31) czy Boateng (29). Czas rozpocząć kurację odmładzającą.

Rzut oka na tabelę zarówno Ligi Mistrzów, jak i Bundesligi wystarczy, by spojrzeć na zatrudnionego w roli strażaka Juppa Heynckesa jak na cudotwórcę. Zespół Roberta Lewandowskiego odrobił 7 pkt straty, jakie miał do Borussii Dortmund, gdy w październiku 72-letni emeryt (skończył trenerską karierę w 2013 roku) obejmował Bayern, by ugasić pożar po Carlo Ancelottim.

W ten weekend monachijczycy jadą do Dortmundu, gdzie zmierzą się z Borussią, która od trzech kolejek nie wygrała meczu. W Champions League Bawarczycy – pozbawieni kontuzjowanych gwiazd – dość szczęśliwie pokonali w Glasgow Celtic 2:1 i zapewnili sobie awans do 1/8 finału.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego
Piłka nożna
Barcelona i Robert Lewandowski muszą już myśleć o przyszłości