Ekstraklasa: Zemsta Robaka

Lech Poznań potknął się we Wrocławiu i przegrał 0:2. ze Śląskiem. Udany debiut Macieja Bartoszka w Niecieczy.

Aktualizacja: 24.09.2017 20:55 Publikacja: 24.09.2017 20:36

W meczu przeciwko swojemu byłemu klubowi Marcin Robak zdobył siódmą bramkę w tym sezonie.

W meczu przeciwko swojemu byłemu klubowi Marcin Robak zdobył siódmą bramkę w tym sezonie.

Foto: EAST NEWS

Walka o mistrzostwo Polski tradycyjnie w tej fazie sezonu wygląda tak, jakby nikt nie chciał tytułu zdobyć. A raczej jakby nie potrafił. Powolne, ociężałe i mało efektowne początki sezonu w wykonaniu drużyn, które poprzedni sezon zakończyły w czołówce, są czymś, co kibice ekstraklasy znają doskonale. Wielu fanów i ekspertów dałoby sobie rękę uciąć, że winny temu był system rozgrywek, który obowiązywał w ostatnich latach. Ze słynnym dzieleniem punktów po sezonie zasadniczym. Inni wskazywali na europejskie puchary, który wymagały od najlepszych drużyn poprzedniego sezonu wcześniejszego startu, a następnie grania co trzy dni.

W obecnie trwających rozgrywkach regulamin w końcu zmieniono i nie ma już meczów za półtora punktu. Niestety, żaden klub z ekstraklasy nie awansował też do fazy grupowej europejskich pucharów. Oba koronne argumenty odpadły, a trend wciąż się utrzymuje.

Uwagę skupiała na sobie przez większą część Legia Warszawa. Mistrz Polski w końcu wymienił trenera – Jacek Magiera został zwolniony, a prezes oraz właściciel klubu ściągnął do stolicy cały sztab Chorwatów z Romeo Jozakiem w roli pierwszego trenera. W zespole z Poznania latem nastąpiła rewolucja. Kluczowi piłkarze – Polacy, wychowankowie – odeszli, zarząd klubu dał wielkie wotum zaufania trenerowi Nenadowi Bjelicy i pozwolił Chorwatowi decydować o zakupach nowych zawodników. Przyszło ich w sumie aż 14, z czego aż dziewięciu obcokrajowców. Bjelica nie awansował do europejskich pucharów.

Kolejne zwycięstwa w lidze były jednak nieprzekonujące i Lech miał tylko momenty, gdy kibicom mógł się podobać styl zespołu. Po przerwie na mecze reprezentacji jednak i o punkty zaczęło być trudniej. Najpierw tylko bezbramkowy remis na wyjeździe z Pogonią, następnie szczęśliwe zwycięstwo z Koroną u siebie 1:0, gdy Jacek Kiełb z zespołu gości nie wykorzystał rzutu karnego. Wielu kibiców Lecha z obawą patrzyło w terminarz rozgrywek, bo październik i nawet początek listopada zapowiadają się dla zespołu Bjelicy wyjątkowo trudno. Za tydzień do Poznania przyjedzie Legia, później wyjazdy do Białegostoku i Gdańska, mecz u siebie z Wisłą Kraków i na koniec wycieczka do Zabrza. Początkiem tej trudnej serii było wyjazdowe spotkanie we Wrocławiu ze Śląskiem.

Podtekstów tego meczu było kilka – szkoleniowcem zespołu z Dolnego Śląska jest Jan Urban, który musiał w Poznaniu ustąpić miejsca Bjleicy. Uwaga wszystkich skupiała się jednak przede wszystkim na byłym napastniku Lecha – Marcinie Robaku. To wespół z Marco Paixao król strzelców poprzedniego sezonu – obaj zdobyli po 18 goli. Robak popadł jednak z Bjelicą pod koniec poprzedniego sezonu w konflikt. Wiadomo było, że w nowo tworzonej przez Chorwata drużynie miejsca dla Robaka nie będzie. W jego miejsce sprowadzono Christiana Gytjkaera, a Polaka oddano do Śląska.

I napastnik wziął piękny rewanż na Bjelicy. Śląsk wygrał 2:0, a bramkę ustalającą wynik spotkania zdobył z rzutu karnego właśnie Robak. Było to dla doświadczonego napastnika siódme już trafienie w tym sezonie – o trzy więcej niż Duńczyk, który go zastąpił w Lechu.

Dwa kluby wymieniły przed tą kolejką trenerów – Piast Gliwice i Nieciecza. Lepiej wypadł debiut Macieja Bartoszka w drugim z wymienionych – jego nowa drużyna pokonała 2:1 Lechię Gdańsk, zdobywając gola w ostatniej minucie gry z rzutu karnego. Waldemar Fornalik pracę w Piaście Gliwice rozpoczął od porażki 0:1 u siebie z Arką Gdynia.

Zgodnie ze smutną polską tradycją piłkarze dołującego Piasta zostali wezwani przez kibiców pod płot, gdzie zostali zwyzywani i obiecano surowe konsekwencje fizyczne, jeśli w następnej kolejce przegrają z Górnikiem.

Walka o mistrzostwo Polski tradycyjnie w tej fazie sezonu wygląda tak, jakby nikt nie chciał tytułu zdobyć. A raczej jakby nie potrafił. Powolne, ociężałe i mało efektowne początki sezonu w wykonaniu drużyn, które poprzedni sezon zakończyły w czołówce, są czymś, co kibice ekstraklasy znają doskonale. Wielu fanów i ekspertów dałoby sobie rękę uciąć, że winny temu był system rozgrywek, który obowiązywał w ostatnich latach. Ze słynnym dzieleniem punktów po sezonie zasadniczym. Inni wskazywali na europejskie puchary, który wymagały od najlepszych drużyn poprzedniego sezonu wcześniejszego startu, a następnie grania co trzy dni.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Bilety na mecze Polski na Euro 2024 szybko wyprzedane. Kibice rozczarowani
Piłka nożna
Manchester City kupił "najbardziej ekscytującego 14-letniego piłkarza na świecie"
Piłka nożna
Bilety na Euro 2024. Czy są imienne? Co z wysyłką i zwrotem? Jakie ceny dla dzieci?
Piłka nożna
Euro 2024. Jak Luciano Spalletti odbudowuje reprezentację Włoch
Piłka nożna
Nowy termin sprzedaży biletów na mecze Polski na Euro 2024. Jest komunikat PZPN