Dwa tygodnie przed kluczowymi meczami w eliminacjach mundialu – z Danią i Kazachstanem – na boiska wyjdą prawie wszyscy najważniejsi ludzie Adama Nawałki.
Już dziś nowy sezon Bundesligi zaczyna Robert Lewandowski. Po urazie kolana, którego doznał tydzień temu w Pucharze Niemiec, nie ma już śladu i polski napastnik jest gotowy na spotkanie z Bayerem Leverkusen. Carlo Ancelotti wciąż musi sobie radzić bez kilku piłkarzy. Kontuzje leczą m.in. Manuel Neuer, Jerome Boateng, Thiago Alcantara, Juan Bernat i wypożyczony latem z Realu James Rodriguez.
Twardy Rummenigge
Do Monachium trafili też dwaj zawodnicy Hoffenheim kupieni jeszcze w przerwie zimowej: pomocnik Sebastian Rudy i obrońca Niklas Suele oraz sprowadzony za 41,5 mln euro z Olympique Lyon Corentin Tolisso. 23-letni Francuz stał się tym samym najdroższym graczem całej ligi. Ma być następcą Xabiego Alonso, który tak jak Philipp Lahm zakończył karierę.
W ostatnich latach Bayern nie bał się płacić wysokich kwot za piłkarzy (40 mln za Javiego Martineza, 38 mln za Matsa Hummelsa, 37 mln za Arturo Vidala), ale prezes Karl-Heinz Rummenigge przekonuje, że nie ulegnie transferowej gorączce i nie wyda nigdy 200 mln na jedną gwiazdę, jak PSG na Neymara.
– Zastanawiam się, jak długo władze klubu będą trzymać się tej polityki. Mam obawy, czy do wygrania Ligi Mistrzów wystarczą gracze po 20–30 mln. Zawodników pokroju Lewandowskiego do wzięcia za darmo będzie coraz mniej, więc kiedyś w końcu trzeba będzie sięgnąć głębiej do kieszeni – mówi „Rzeczpospolitej" Radosław Gilewicz.