Gdzie jest ta Legia?" – to złośliwe pytanie nieprzychylnych jej kibiców znowu powraca. Mistrzowie Polski już trzeci raz w ekstraklasie przegrali na małopolskiej wsi. Bywało, że podróżowali tam w poczuciu wyższości, co obracało się przeciw nim. Tym razem chyba tak nie było. Legioniści rozegrali w środę najlepszy z dotychczasowych meczów i choć nie odrobili strat z Astany, wydawało się, że wyszli na prostą. Termalica pokazała im, że jeszcze tak nie jest.
– W tej chwili w ogóle nie trenujemy, bo nie ma kiedy – powiedział po meczu w Niecieczy Jacek Magiera. – Wsiadamy w autokar, pięć godzin do Warszawy, regeneracja, w poniedziałek znowu autokar i na mecz o Puchar Polski. W piątek kolejne spotkanie ligowe. Jestem przekonany, że ta drużyna odpali, zacznie grać tak, jak się tego od niej oczekuje. Lipiec i sierpień to najtrudniejsze miesiące dla drużyn, które grają w europejskich pucharach.
Jeśli dodamy do tego problemy z aklimatyzacją nowych zawodników i kontuzje innych, będziemy mieli obraz najbogatszego klubu w Polsce, który też ma kłopoty.
Początek sezonu często bywał udany dla nowych klubów i piłkarzy, mających za nic hierarchię w ekstraklasie. Przykładem jest Górnik Zabrze. Zaczął od zwycięstwa nad Legią, przegrał w Białymstoku, po dwóch karnych, w sobotę przywiózł punkt z Gdańska. Miał więcej okazji do zdobycia bramki niż Lechia, która po zwycięstwie w pierwszym meczu w Płocku złapała zadyszkę. Podobno pozycja Piotra Nowaka jest zagrożona. Zawodnicy się zmieniają, a drużyna gra wciąż tak samo i trudno w tej grze dopatrzyć się myśli trenera. Prezes Adam Mandziara chciał podobno zatrudnić w roli dyrektora sportowego Zdzisława Kapkę, ale przekonano go, aby tego nie robił. Lechia jest zagadką, drużyna mająca tak silną kadrę powinna grać lepiej.
Górnik wypadł na jej tle bardzo dobrze. Igor Angulo w jednej sytuacji nie trafił do pustej bramki, ale w innej strzelił swojego szóstego gola w sezonie. Większość zabrzan rozgrywa pierwsze mecze w ekstraklasie. To argumenty za powiększeniem ekstraklasy do 18 klubów, bo między nią a najsilniejszymi pierwszoligowcami nie ma znaczącej różnicy.