Do ataku. W meczu z Senegalem zabrakło przede wszystkim gry ofensywnej. Jeśli gra się do przodu, to obrońcom też jest łatwiej. Z kolei jeśli napastnik przez pół godziny właściwie nie ma pracy, to trudno mu później nagle wyrwać się z takiego letargu, gdy przychodzi ta jedna szansa.
Co podpowiada panu własne doświadczenie?
Że najgorsze jest szukanie gry, świadomość, że jest ciężko, że nie idzie, że nie ma podań. Wtedy zaczyna się zrzucanie odpowiedzialności. Takie sytuacje przetrwają tylko najsilniejsi mentalnie, ci, którzy czekać potrafią.
To właśnie zniecierpliwienie widział pan w Robercie Lewandowskim, który rozkładał ręce, cofał się głęboko po piłkę?
Nie widziałem entuzjazmu, a dla graczy ofensywnych wysokooktanowym paliwem jest właśnie entuzjazm. Pojawia się wtedy, gdy coś się dzieje. Wiesz, że będziesz miał okazję, by się wykazać. Że nawet jeśli zmarnujesz jedną sytuację, zaraz będzie kolejna. Nie uciekasz wtedy w łatwe i jałowe decyzje, bo wiesz, że możesz podjąć ryzyko i się wykazać. Świadomość, że dzięki tobie rośnie cała drużyna, jest niesamowicie budująca.
A skąd ten brak entuzjazmu?