Przygotowania rozpoczęły się już w środę. Normalny cykl wygląda zazwyczaj inaczej – piłkarze spotykają się w poniedziałek po południu, trenują we wtorek, środę i czwartek dwa razy dziennie, a w przededniu meczu raz. Spotkanie z Rumunią będzie jednak o tyle wyjątkowe, że dla wielu piłkarzy odbędzie się dwa tygodnie po zakończeniu sezonu. Dlatego Adam Nawałka i jego sztab organizują minizgrupowanie.
Jedynym ligowcem, który trenuje z pozostałymi, jest Krzysztof Mączyński z Wisły Kraków. Jest lekko kontuzjowany. Uraz jest na tyle poważny, że z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza w niedzielę i tak nie zagra, ale prawdopodobnie nie będzie żadnych przeciwwskazań, aby wystąpił przeciwko Rumunii.
Na pierwszej części zgrupowania nie ma też zawodników, którzy sezon skończyli nieco później od pozostałych albo rozegrali tyle spotkań, że przyda im się dłuższy odpoczynek: Roberta Lewandowskiego, Łukasza Piszczka, Kamila Wilczka, Łukasza Skorupskiego, Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Teodorczyka. Reszta karnie zameldowała się w Warszawie.
– Już od wielu lat te czerwcowe mecze wpisane są w kalendarz i jesteśmy do tego przyzwyczajeni – mówił w czwartek Jakub Błaszczykowski. – Nikt z nas nie kręcił nosem, że musi przyjechać na zgrupowanie te dwa–trzy dni wcześniej. Dla nas wciąż mecze w reprezentacji to przede wszystkim spełnianie dziecięcych marzeń.
Kamil Grosicki wręcz chwalił ideę nieco dłuższego, ale też w tej pierwszej części znacznie luźniejszego, zgrupowania. – Uważam, że taka forma przygotowań dobrze nam robi. Tych kilka dodatkowych dni pozwala nam wykonać trochę mocniejszej pracy. Dwa lata temu przeciwko Gruzji rywalizowaliśmy też w tym terminie. I rozegraliśmy bardzo dobry mecz, a ja się po tych przygotowaniach czułem na boisku bardzo dobrze – mówi Grosicki..