– Każde zwycięstwo, każdy punkt, każda bramka były dla nas w tym sezonie trudne – mówi właściciel i prezes Legii Dariusz Mioduski.
Po szefie mistrza Polski w poniedziałkowe południe nie widać było efektów całonocnego świętowania. Z uśmiechem lekkiego zakłopotania tłumaczył: – Cała moja radość sprowadza się do sekundy, wybuchu radości. A po chwili już myślę, co dalej, co trzeba poprawić. Niestety, nie potrafię świętować, co mi już wcześniej zarzucano, i wiem, że to beznadziejne. Ale tak mam, że od razu planuję przyszłość.
A w Legii planować faktycznie jest co. Drużyna, która zdobyła 13. mistrzostwo Polski i brakuje jej już tylko jednego triumfu do wyrównania rekordu Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów, mimo że po raz trzeci z rzędu okazała się najlepsza w Polsce, ma swoje bolączki.
Przede wszystkim wciąż nie wiadomo, kto w przyszłym sezonie poprowadzi Legię. Trener Dean Klafurić został zatrudniony po pierwszym meczu rundy finałowej, by ratować, co się da. Z zadania wywiązał się znakomicie, sięgnął po dwa trofea – Puchar Polski i mistrzostwo. Mimo to nie jest przesądzone, że to on przywita zawodników 11 czerwca na pierwszym treningu w nowym sezonie.
Mioduski szuka trenera i wcale tego nie ukrywa. Dodaje jednak, że Klafurić też jest mocną kandydaturą. – Szanse na jego pozostanie w Legii w przyszłym sezonie rosły z każdym kolejnym meczem. Nie chodzi tylko o wynik, chociaż ostateczny rezultat był kluczowy, ale nie jest to jedyne kryterium. Patrzyłem, jak funkcjonował na co dzień, jak reagował ze spokojem i wiedzą, bo to go właśnie wyróżniało i tego właśnie drużyna potrzebowała. Tak jak pisały media, mamy trzech kandydatów, nie ujawnię ich personaliów, ale Klafurić jest w tej trójce i jego szanse się zwiększyły – przyznawał prezes.