To już jest sezon wyjątkowy. Pierwszy raz od ośmiu lat w półfinale znalazły się drużyny z czterech różnych krajów. W 2010 roku były to Barcelona, Olympique Lyon oraz Bayern i Inter, które zmierzyły się w finale. Po puchar sięgnął zespół z Mediolanu, wygrywając 2:0.
Z tego grona szanse na zwycięstwo w tym sezonie zachował tylko Bayern. Inter od 2012 roku ogląda Ligę Mistrzów w telewizji, dla Lyonu barierą nie do przejścia pozostaje 1/8 finału, a Barcelona, która od tego czasu triumfowała w rozgrywkach dwukrotnie, roztrwoniła w ćwierćfinale, wydawało się, bezpieczną zaliczkę, pozwalając odrobić straty Romie.
Juergen dyplomata
Obecność rzymian w najlepszej czwórce to największe zaskoczenie. W Serie A już dawno odpadli z wyścigu o scudetto i wciąż muszą walczyć o bilet do Champions League na przyszły sezon.
Kiedy przegrali 1:4 z Barceloną, w awans chyba nikt nie wierzył. Przecież rundę wcześniej o mało nie wyeliminował ich Szachtar Donieck. Ale jeśli strzelasz dwie samobójcze bramki na Camp Nou, a mimo to w rewanżu potrafisz się podnieść, zasługujesz, by traktować cię jak godnego przeciwnika.
Liverpool uznanie w Europie zyskał, rozbijając w dwumeczu Manchester City 5:1. Radosny futbol drużyny Juergena Kloppa ogląda się z przyjemnością, w LM jako jedyny z półfinalistów Liverpool nie doznał jeszcze porażki (wliczając eliminacje to już 12 meczów), zdobył ponad dwa razy więcej goli niż Roma (33:15).