Ekstraklasa: Pierwsza czwórka wygrywa solidarnie

Lech Poznań wciąż liderem. Jagiellonia Białystok wygrała po trzech porażkach z rzędu, a Sandecja po 22 meczach bez zwycięstwa. Zwycięstwo zanotowała też warszawska Legia.

Publikacja: 22.04.2018 20:31

Arvydas Novikovas (z lewej) zdobył dwa gole, zaliczył asystę, ale prześladować go będzie zmarnowany

Arvydas Novikovas (z lewej) zdobył dwa gole, zaliczył asystę, ale prześladować go będzie zmarnowany rzut karny.

Foto: PAP/ Piotr Polak

W poprzedniej kolejce prowadzący tercet – Lech, Jagiellonia i Legia – jednogłośnie przegrał swoje mecze domowe, w ten weekend musiał więc na wyjazdach tuszować fatalne wrażenie. Lech w piątek wygrał drugi mecz wyjazdowy z rzędu (z Zagłębiem 1:0), co zdarzyło się pierwszy raz w tym sezonie. W sobotę Jagiellonia odpowiedziała, pokonując w Kielcach Koronę aż 3:0 i była to jej pierwsza wyjazdowa wygrana od końca lutego, gdy podopieczni Ireneusza Mamrota zwyciężyli Legię 2:0 i zostali uznani za faworyta do mistrzostwa.

Potem przyszedł jednak głęboki dołek i wygrana w Kielcach może być istotna z psychologicznego punktu widzenia. Zawodnicy z Podlasia mają za sobą kilka trudnych tygodni, na własnej skórze odczuli, że inaczej gra się pod presją. Jagiellonia przestała zaskakiwać, przeciwnicy nauczyli się jej stylu, wiedzieli, jak się jej przeciwstawiać. Ireneusz Mamrot i jego piłkarze, którzy byli rozpieszczani przez kilka poprzednich miesięcy, nagle znaleźli się pod pręgierzem krytyki.

W pierwszej połowie meczu w Kielcach to gospodarze dominowali, dochodzili do lepszych sytuacji strzeleckich. Gości uratował fenomenalną interwencją Marian Kelemen. Bramkarz odbił piłkę po strzale głową Ivana Jukicia, ale strzał był na tyle mocny, że piłka wypadła z rąk Słowaka i wydawało się, że wpadnie do siatki, ale Kelemen jeszcze nogą zdołał ją wybić z linii bramkowej. Było to ekwilibrystyczne i efektowne, ale jednak zarówno Mamrot, jak i kibice z Białegostoku wolą oglądać podobne pokazy pod bramką rywala.

Mamrot na drugą połowę wprowadził litewskiego skrzydłowego Arvydasa Novikovasa i była to decyzja ze wszech miar słuszna. Litwin najpierw fenomenalnie obsłużył Romana Bezjaka, który dał Jagiellonii prowadzenie, a następnie sam dwukrotnie trafił do bramki. Mógłby ten mecz kończyć z hat-trickiem, ale zmarnował w juniorski sposób rzut karny. Novikovas (przy stanie 2:0) chciał się popisać i upokorzyć bramkarza Korony. Usiłował wykonać jedenastkę w stylu, który rozsławił czeski napastnik Antonin Panenka, czyli delikatną podcinką uderzyć w środek bramki, gdy bramkarz ląduje już w jednym z rogów. Litwin owszem, piłkę podciął i leciutkim lobem powoli posłał ją w kierunku bramki, ale Matthias Hamrol wyczuł jego intencję, został na środku bramki i spokojnie złapał piłkę w ręce.

Ten rzut karny pewnie zostanie zapamiętany bardziej, niż naprawdę świetna zmiana, jaką Novikovas dał w Kielcach. Za tydzień Jagiellonia u siebie podejmie Wisłę Kraków, a za dwa tygodnie pierwszy z serii meczów o tytuł – do Białegostoku przyjedzie Legia.

Liderem wciąż pozostaje Lech Poznań, który wygrał w Lubinie z Zagłębiem (Mariusz Lewandowski wystawił w podstawowym składzie dziewięciu Polaków) po golu – już 18. w tym sezonie – Christiana Gytkjaera. Jeśli określenie „wymęczone zwycięstwo" trzeba zilustrować, to mecz w Lubinie nadaje się idealnie. Po tym jak duński napastnik zdobył gola strzałem kolanem, Lech już tylko się bronił, choć nie jest drużyną, która została skonstruowana z myślą o skomasowanej obronie i widać było, że piłkarze nie czuli się zbyt komfortowo. Ale cel uświęca środki. Za tydzień Lech zagra u siebie z Górnikiem Zabrze.

W niedzielę do kompletu zwycięstw drużyn z pierwszej czwórki (wyjazdowe 1:0 z Górnikiem Zabrze zanotowała też plasująca się tuż za podium Wisła Płock), swoją wygraną dodała też Legia Warszawa. W ligowym debiucie trenera Deana Klafuricia mistrzowie Polski strzelili tylko jedną bramkę, ale wystarczyło to na zdobycie trzech punktów w wyjazdowym starciu z Wisłą Kraków. Jedynego gola z 18 metrów strzelił w 43. minucie Cristian Pasquato. Goście przez ostatnie pół godziny musieli grać w osłabieniu, po tym, jak drugą żółtą kartkę otrzymał Jarosław Niezgoda. Jednobramkowe prowadzenie zdołali jednak dowieźć do ostatniego gwizdka.

W strefie spadkowej po 22 meczach bez wygranej (rekord ekstraklasy), w końcu trzy punkty zdobyła Sandecja Nowy Sącz, wygrywając z finalistą Pucharu Polski – Arką Gdynia 3:1. Aby przełamanie mogło stać się faktem, Sandecji musieli jednak pomóc rywale – zawodnicy Arki zdobyli dwa gole samobójcze.

Sandecja mimo rekordowej serii meczów bez zwycięstwa wciąż ma szansę na utrzymanie się w lidze.

Współpraca: Jakub Mikulski

Wyniki 32. kolejki Lotto Ekstraklasy:

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Śląsk Wrocław 1:2 (1:2)


bramki: Štefánik (26) - Robak 2 (23-karny, 39-karny).

Zagłębie Lubin - Lech Poznań 0:1 (0:0)


bramka: Gytkjaer (52).

Piast Gliwice - Pogoń Szczecin 0:0

Górnik Zabrze - Wisła Płock 0:1 (0:1)


bramka: Uryga (45).

Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 0:3 (0:0)


bramki: Bezjak (63), Novikovas 2 (71, 90).

Sandecja Nowy Sącz - Arka Gdynia 3:1 (0:0)


bramki: Zbozień (50-samobójcza), Warcholak (90-samobójcza), Danek (90) - Esqueda (72).

Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:1 (0:1)


bramka: Pasquato (43)

Mecz Lechia Gdańsk - Cracovia w poniedziałek.

Tabela Lotto Ekstraklasy:

    M Pkt Z R P bilans
1. Lech Poznań 32 58 16 10 6 50-24
2. Jagiellonia Białystok 32 57 17 6 9 49-38
3. Legia Warszawa 32 57 18 3 11 44-32
4. Wisła Płock 32 53 16 5 11 45-37
5. Górnik Zabrze 32 50 13 11 8 58-48
6. Korona Kielce 32 48 12 12 8 45-40
7. Zagłębie Lubin 32 46 11 13 8 40-34
8. Wisła Kraków 32 45 12 9 11 43-39
 
9. Cracovia Kraków 31 42 11 9 11 42-41
10. Arka Gdynia 32 40 10 10 12 40-37
11. Śląsk Wrocław 32 37 9 10 13 38-49
12. Pogoń Szczecin 32 35 9 8 15 36-48
13. Lechia Gdańsk 31 33 8 10 13 41-52
14. Piast Gliwice 32 31 6 13 13 29-40
15. Termalica BB Nieciecza 32 29 7 8 17 33-56
16. Sandecja Nowy Sącz 32 28 5 13 14 30-48

Lechia Gdańsk została ukarana odjęciem jednego punktu za zaległości finansowe.

W poprzedniej kolejce prowadzący tercet – Lech, Jagiellonia i Legia – jednogłośnie przegrał swoje mecze domowe, w ten weekend musiał więc na wyjazdach tuszować fatalne wrażenie. Lech w piątek wygrał drugi mecz wyjazdowy z rzędu (z Zagłębiem 1:0), co zdarzyło się pierwszy raz w tym sezonie. W sobotę Jagiellonia odpowiedziała, pokonując w Kielcach Koronę aż 3:0 i była to jej pierwsza wyjazdowa wygrana od końca lutego, gdy podopieczni Ireneusza Mamrota zwyciężyli Legię 2:0 i zostali uznani za faworyta do mistrzostwa.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego
Piłka nożna
Barcelona i Robert Lewandowski muszą już myśleć o przyszłości
Piłka nożna
Ekstraklasa. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia blisko powrotu do elity