Nieco ponad dwa miesiące przed rozpoczęciem mistrzostw świata Japończycy zwolnili trenera. Vahid Halilhodžić, który objął zespół w marcu 2015 roku i awansował na mundial, nie dostanie szansy poprowadzenia drużyny w najważniejszej imprezie. Zastąpi go Akira Nishino.
Doświadczony Bośniak niemal od początku pracy z reprezentacją Japonii był krytykowany, ale decyzja federacji, by 65 dni przed turniejem doprowadzić do rozwodu, jest zaskakująca.
Główny zarzut wobec Halilhodžicia był od lat niezmienny – Bośniak dobrał taktykę przeciwną tradycyjnemu japońskiemu stylowi. Dziennikarze i piłkarze powtarzali, że drużynę narodową zawsze charakteryzowała gra krótkimi podaniami, wymienność pozycji i dążenie do posiadania piłki. Tymczasem Halilhodžić postawił na kontry, pressing i długie podania.
Oczywiście historyjka o stylu to tylko część prawdy, prawdopodobnie ta mniej znacząca. Jeśli zmiana filozofii z koronkowych podań na długie piłki tak bardzo przeszkadzała Japończykom, mieli kilka lat, by to zmienić, zamiast dokonywać rewolucji w przededniu mundialu.
Poważniejszym powodem zwolnienia Bośniaka wydaje się konflikt z największymi gwiazdami reprezentacji. Na rozgrywane w listopadzie mecze towarzyskie z Brazylią i Belgią (oba przegrane, odpowiednio 1:3 i 0:1) nie powołał Shinji Kagawy z Borussii Dortmund, Shinji Okazakiego z Leicester City ani Keisuke Hondy, który do niedawna był zawodnikiem AC Milan, a ostatnio przeniósł się do meksykańskiej Pachucy, by więcej grać. Na marcowe spotkania z Mali (1:1) i Ukrainą (1:2) tylko Honda wrócił do kadry, ale w podstawowej jedenastce znalazł się jedynie w drugim z tych meczów.