Lech Poznań wygrał sezon zasadniczy. Poza prestiżem oznacza to, że w grupie mistrzowskiej Kolejorz zagra u siebie zarówno z Jagiellonią, jak i z Legią. Po raz ostatni w tym sezonie drużyna Nenada Bjelicy była liderem po 13. kolejce i zremisowanym 3:3 meczu z Lechią Gdańsk. Było to w połowie października zeszłego roku. Od tamtej pory Lech zdołał przejść – uczciwie powiedzmy jednak, że dokładnie tak jak pozostałe drużyny z czołówki – przez potężny kryzys, a według plotek z kuluarów trener Bjelica znajdował się nawet na krawędzi zwolnienia.
Wyjazdowe straty
Od tamtego remisu z Lechią Lech zdołał obsunąć się w lidze nawet na szóstą pozycję ledwie bezbramkowo remisując ze zdecydowanie najgorszą w ekstraklasie Sandecją Nowy Sącz. Mecze wyjazdowe to wiele strat. Wygrana z Wisłą w Krakowie tydzień temu była pierwszym zwycięstwem Lecha na innym stadionie niż ten przy Bułgarskiej w Poznaniu, od sierpnia 2017 r. i meczu z Termalicą w Niecieczy. Od zwycięstwa na małopolskiej wsi zespół prowadzony przez chorwackiego szkoleniowca próbował osiem razy przełamać klątwę i osiem razy mu się nie udawało.
Dzięki wygranej z Górnikiem 3:1 zespół Bjelicy cztery z siedmiu dodatkowych meczów rozegra w Poznaniu. A na własnym stadionie jest w tym sezonie wyjątkowo groźny. Lech nie poniósł żadnej porażki u siebie, a tylko trzy mecze zremisował, w pozostałych 12 zdobywał komplet punktów.
Triumf w tabeli na koniec sezonu zasadniczego Lech zapewnił sobie w dość dramatycznych okolicznościach. W 76. min Damian Kądzior z Górnika Zabrze wykorzystał rzut karny i doprowadził do remisu. Jedenastka została podyktowana prawidłowo za bezmyślne zagranie ręką Niklasa Bärkrotha, który pojawił się na boisku kilka minut wcześniej. Szwed miał być wielkim wzmocnieniem Lecha, a jest jednym z największych rozczarowań. Gdy podpisywał umowę w Poznaniu, media klubowe i on sam rozpowszechniali wersję, jakoby miał też ofertę z Legii, ale wybrał Lecha. I było to dotychczas zdecydowanie najbardziej efektowne zagranie skrzydłowego.
A mógł popsuć Lechowi sezon jeszcze bardziej, po tym jak sprokurował wspomniany rzut karny. Co prawda w równolegle rozgrywanym spotkaniu Jagiellonia przegrywała z Wisłą Płock, ale Kolejorzowi tylko wygrana z Górnikiem dawała pozycję lidera.