Pogoń nie sypała przed bramką szańców, wysyłała na front szybkie małe oddziały – a nuż uda im się coś ustrzelić. Nic z tego. Spas Delew, który kilka dni temu zdobył dwa gole dla Bułgarii w meczu z Holandią, w Warszawie nie był nawet w stanie naładować karabinu. Wprawdzie dowódca legijnej reduty Michał Pazdan trafił do lazaretu, ale wylizał się z ran Jakub Rzeźniczak i przejął obowiązki towarzysza z okopów. Obydwaj dowódcy Jacek Magiera i Kazimierz Moskal sami znają zapach prochu, bo każdy z nich spędził wiele lat na frontach ekstraklasy. Darzą się szacunkiem, bo dobrze wiedzą, na czym ta robota polega.

Tak sobie żartuję, używając terminologii militarnej, ale końcówka rozgrywek będzie starciem, z którego wielu wyjdzie poobijanych. Byłaby jeszcze bardziej emocjonująca, gdyby nie system rozgrywek. Nikt mnie nie przekona do podziału punktów i na szczęście 6 kwietnia, dzień po prawdopodobnym wyborze na członka Komitetu Wykonawczego UEFA, Zbigniew Boniek zaproponuje Ekstraklasie SA powrót do starego systemu. Czyli absurd się skończy. Podczas meczu z Legią kontuzji doznał bramkarz Pogoni Jakub Słowik. Sędzia przerwał mecz, piłkarze obydwu drużyn zgodnie wołali lekarza. Tyle że Pogoń lekarza nie miała. Magiera zaproponował więc Moskalowi pomoc lekarza Legii. Dr Maciej Tabiszewski zrobił swoje, a w przerwie zszywał ranę. Przed miesiącem, kiedy podczas meczu Cracovia – Arka kontuzję odniósł obrońca z Gdyni Adam Marciniak, łuk brwiowy zszywał mu lekarz Cracovii. Takie są powinności lekarzy, tak każe duch fair play, ale dlaczego obracające milionami kluby nie zabierają na wyjazdowe mecze lekarzy, to już inna sprawa.

A teraz krótko o historii. 90 lat temu, 3 kwietnia 1927 roku, rozegrano w Polsce pierwsze mecze ligowe. Wcześniej przez pięć sezonów wyłaniano mistrza Polski w turniejach pomiędzy mistrzami okręgów.

Kibice narzekali, ponieważ w niektórych okręgach (zwłaszcza krakowskim) drużyny z dalszych miejsc były lepsze od mistrzów lubelskiego, łódzkiego czy wileńskiego. Narzekały też kluby i utworzenie Ligi Polskiej stanowiło wotum nieufności wobec PZPN, którego prezes dr Edward Cetnarowski łączył tę funkcję z prezesurą Cracovii i był przeciwny lidze. W pierwszym sezonie Cracovia nie wzięła więc udziału w rozgrywkach. Po zamachu majowym Józefa Piłsudskiego wzrosła pozycja wojska, nic więc dziwnego, że główną rolę przy tworzeniu ligi odgrywała WKS Legia. Jej prezes, wiceminister spraw wojskowych generał Roman Górecki, został wybrany na pierwszego przewodniczącego ligi. W styczniu 1928 roku na zjeździe PZPN szefem związku został generał Władysław Bończa-Uzdowski. Kraków nie tylko stracił prezesa, ale i przestał być siedzibą PZPN. Od roku 1928 jest nim stolica.

Mecze w drugiej połowie lat dwudziestych stały się ciekawsze, co wynikało w dużym stopniu ze zmiany przepisu o spalonym. Zwiększyła się frekwencja, do klubowych kas napływało więcej pieniędzy, a piłkarze, mimo że formalnie byli amatorami, mogli liczyć na rozmaite gratyfikacje. W pierwszej kolejce ligowej zmierzyły się ze sobą: Warszawianka – Legia (na boisku Agrykoli), Warta Poznań – Czarni Lwów, TKS Toruń – Polonia Warszawa, 1. FC Katowice – Ruch Wielkie Hajduki, Jutrzenka Kraków – Wisła Kraków, Pogoń Lwów – Hasmonea Lwów, Klub Turystów Łódź – ŁKS Łódź. Dziś w ekstraklasie zostało trzech założycieli ligi: Legia, Wisła i Ruch. Pierwszym mistrzem Polski wyłonionym w rozgrywkach ligowych została Wisła. ©?