Najlepiej grająca na wyjazdach drużyna w lidze – Legia – jedzie do Gdańska, zespołu, który ze swojego pięknego bursztynowego stadionu uczynił w tym sezonie prawdziwą twierdzę. Lechia u siebie przegrała tylko jeden mecz i również tylko jeden zremisowała – w pozostałych 10 spotkaniach wygrywała i jest najlepiej punktującą na swoim stadionie ekipą w ekstraklasie.
Zespół Piotra Nowaka przegrał dwa kolejne mecze – najpierw 0:1 z Lechem w Poznaniu, a następnie 1:2 z Ruchem w Chorzowie. Tym samym roztrwonił przewagę i spadł z pierwszego miejsca w tabeli. Po porażce z drużyną Waldemara Fornalika klub z Gdańska obudził się na trzecim miejscu i w tej chwili, zamiast spoglądać na konkurencję z góry, ogląda plecy Lecha i pierwszej w tabeli Jagiellonii Białystok.
Do meczu sezonu – jak już zdążono ochrzcić w Gdańsku to spotkanie – dojdzie przy pełnym stadionie, co dla Lechii wcale nie jest taką normą. Gospodarze będą osłabieni. Wciąż za czerwoną kartkę w meczu z Lechem pauzować będzie jeden z najważniejszych zawodników – Sławomir Peszko.
Legia też nie zachwyciła w poprzedniej kolejce, ale w przeciwieństwie do niedzielnego rywala przynajmniej swój mecz wygrała i zgarnęła trzy punkty. Domowe spotkanie z Wisłą Kraków nie należało jednak ani do ładnych, ani przyjemnych do oglądania. Zawodnicy Legii poruszali się ciężko, brak było u nich dynamiki, nie zaskakiwali rywala, byli mało kreatywni. Ale po tym zwycięstwie zespół Jacka Magiery ma już tylko punkt straty do Lechii i tylko trzy do lidera z Białegostoku. A przecież czeka nas jeszcze dzielenie punktów i różnice się zmniejszą.
Dawno nie było takiego sezonu ekstraklasy, by w grze o mistrzostwo pozostawały aż cztery kluby. A już dziś wiadomo, że sprawa tytułu rozstrzygnie się między Jagiellonią, Lechem, Lechią i Legią właśnie.