To byłby największy sukces drużyny z Leicester, która w ubiegłym roku zadziwiła całą Europę, zdobywając mistrzostwo Anglii.
Lisy przegrały pierwszy mecz z Sevillą 1:2, ale strzelona na wyjeździe bramka stawia ich przed rewanżem w niezłej sytuacji. Awans może im dać już zwycięstwo 1:0. – Jeśli zagramy tak dobrze jak w ostatnim kwadransie w Sewilli, mamy szansę – przekonuje Jamie Vardy, zdobywca jedynego gola dla Leicester.
Głową za porażkę w Hiszpanii, a raczej za postawę mistrzów Anglii w Premier League (pięć przegranych z rzędu) zapłacił Claudio Ranieri. Włoch stał się ofiarą własnego sukcesu. Zastąpił go dotychczasowy asystent Craig Shakespeare. Na razie ze świetnym skutkiem. Lisy pokonały po 3:1 Liverpool i Hull. W mieście wrócił optymizm.
– Wiedzieliśmy, że oddajemy zespół w dobre ręce – podkreśla wiceprezes klubu Aiyawatt Srivaddhanaprabha. Pomysł wypalił, więc Shakespeare pozostanie na stanowisku co najmniej do końca sezonu. Jeśli uratuje Leicester przed spadkiem, będzie noszony na rękach – jak do niedawna Ranieri, któremu chciano budować pomniki.
Odrodzenie mistrzów Anglii przyjęto w Sewilli z niepokojem. – Nie przegraliśmy ośmiu kolejnych spotkań, ale zgubiliśmy gdzieś nasz futbolowy instynkt. Jeśli nie poprawimy szybko naszej gry, będziemy drżeć o awans do następnej rundy – twierdzi trener Jorge Sampaoli. Argentyńczyka wymienia się jako potencjalnego następcę Luisa Enrique w Barcelonie, ale sam zainteresowany zapewnia, że teraz jest związany na śmierć i życie z Sevillą, której po trzech z rzędu triumfach w Lidze Europejskiej marzy się sukces w bardziej prestiżowych rozgrywkach.