Robert Lewandowski pokazał w niedzielę, że po kontuzji kolana nie ma już śladu. Dwie kolejne bramki dla Bayernu – numer 93 i 94 w Bundeslidze – sprawiły, że został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii klubu. Umocnił się też na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców tego sezonu – z 17 golami wyprzedza o cztery trafienia Pierre'a-Emericka Aubameyanga, szykującego się do opuszczenia Borussii Dortmund.

Powrotowi Lewandowskiego przyglądał się z trybun selekcjoner Adam Nawałka. Debiutu w Bundeslidze – po prawie półtora roku od przeprowadzki do Freiburga – doczekał się Rafał Gikiewicz. W 27. minucie meczu z RB Lipsk polski bramkarz zmienił kontuzjowanego Alexandra Schwolowa i przyczynił się do zwycięstwa nad wicemistrzem Niemiec (2:1). W sobotę będzie miał okazję zagrać przed żywiołową publicznością w Dortmundzie. Wygląda na to, że na boisku zobaczymy co najmniej dwóch (Łukasz Piszczek), a być może nawet trzech Polaków, jeśli do zdrowia wróci Bartosz Kapustka.

Trzech Polaków miało w niedzielę udział w wygranej Sampdorii z Fiorentiną (3:1). Bartosz Bereszyński, Karol Linetty i Dawid Kownacki wyszli w podstawowym składzie, tylko ostatni z nich został zmieniony przed końcem spotkania. Choć nie wykorzystał kilku podbramkowych sytuacji, żegnały go brawa.

Powody do radości ma także Grzegorz Krychowiak, który został uznany przez „Daily Mail" zawodnikiem meczu Everton – West Bromwich. Polski pomocnik zaliczył piękną asystę przy golu na 1:0 – 30-metrowe zagranie zewnętrzną częścią stopy do Jaya Rodrigueza.

West Bromwich zremisowało 1:1, wynik zszedł na dalszy plan wobec kontuzji Jamesa McCarthy'ego. Irlandczyk z Evertonu próbował zablokować strzał Salomona Rondona. Wenezuelczyk zamiast w piłkę kopnął jednak w prawą nogę rywala, Widok był na tyle drastyczny, że realizatorzy telewizyjni nie zdecydowali się na pokazanie powtórek. McCarthy doznał podwójnego złamania: kości strzałkowej i piszczelowej.